Suknia Anny – Zapis 939
Sen z 2.08.2025
Byłam w domu mojej ciotki Anny, ale dom pomieszczenia miała jak pałacowe. Siedziałam na wielkim łożu z paroma osobami. Miałam przed sobą laptopa i kartkę papieru. Odręczną Fakturę. Miałam ją wprowadzić do Worda by przygotować na wydruk, ale jakaś grupa ludzi mnie porwała na salę główną.
I tam już mi zamazało. Jedyne co pamiętam to to, że chyba urodziłam, bo z krocza zwisały mi dwie pępowiny. Jedna zwykła, druga świetlista. Nic więcej nie pamiętam, ale teraz przypomniał mi się inny sen. I tak mnie to zastanawia czy to nie było po tym zabiegu.
Wróciłam do sypialni tylko z kobietą. Zaczęłam szukać tej odręcznej faktury, by ja wprowadzić na uprzedzenie. Nie mogłam znaleźć, ale w końcu zobaczyłam ją na podłodze. Leżała rzucona, w połowie wystawałam tylko spod łózka. W sypialni była wielkie szafy, rzeźbione jak pałacowe i na podłogach dywany. Wielkie okno na ogród i taka półka przy łożu. Na półce leżały opakowania po fast foodach. Ułożone w piramidkę. Wyglądało to jakby nocowała tu wycieczka, a ciotka jeszcze nie posprzątała.
I tak oglądam i na drzwiach szafy wisiała suknia. Byłyśmy same i kobieta namówiła mnie żeby ją założyć. Suknia była zielonkawa, taki zielony pomieszany ze złotem, ale bez światła. Oliwkowo-złota. Jak z początku XX wieku. Wyszywana koralikami i cekinami, na tak cienkich ramiączkach że prawie nie widocznych. Z dwóch warstw i jakby z jedwabiu, ale to jeszcze musiał być inny materiał. Zachowywał się jak dym. Rozebrałam się do stringów. I to było dziwne, bo takich majtek nie nosze od lat. Piersi miałam ładne takie jak dwadzieścia lat temu. Włożyłam suknie i spojrzałam w lustro na przeciwko. Nie zobaczyłam twarzy, ale te piersi nie były moje. Chodzi o kształt, wyglądały jak kropelki z mocno wyciągniętym sutkiem do przodu, a moje zawsze były pełne, okrągłe i posągowe jak u antycznej modelki. W odbiciu lustrzanym nie byłam Ja.
Kobieta chciało mi zrobić zdjęcie, ale nagle do sypialni weszło tyle ludzi że zawsze ktoś znalazł by się na fotografii. Nie było możliwości już nawet się przebrać. Chodziła więc w tej sukni z nadzieją, że Ciotka nie będzie miała mi tego za złe.