Siwy Koń – Zapis 110
Sen z 22.06.2020
Byłam w jakimś wyjeździe z przyjaciółmi, zwiedzaliśmy agroturystykę, córka właścicieli oprowadzała nas po gospodarstwie. Jakoś tak wyszło że dowiedziała się, że stawiam tarota i przyprowadziła babcię, żeby jej powróżyć. Byłam akurat na jakiejś polnej drodze, obok był rów z wodą, a za rowem pole uprawne. Dwóch mężczyzn chyba orało. Babcia zawołała konia z tego pola i powiedziała, że mi go daje za wróżbę. Koń był siwy, normalnie popielaty i jak przyszedł do mnie, to całowałam go i przytulam. Strasznie się cieszyłam, a koń stał spokojnie i nie pachniał koniem. Babcia coś tam pytała, a ja mówiłam, że wszystko u niej dobrze. Jak zajmowałam się tym koniem, to poprosiła jeszcze o kartę-radę na koniec. Przyszła ta jej wnuczka i mówi, że babcia jest kochana, bo dała jej złote bransoletki. Patrzę, ma na rękach takie zwykle rzeźbione kółka, stare, ale babcia miała ich jeszcze sporo i taką jedna większą, z kulek. Przyjrzałam się jej sukni dobrze i dotknęłam ją. Była z dwóch warstw, sukni wierzchniej i spodniej, materiał był miękki i mięsisty, jak puch, bardzo gruby na 3 mm, ale lekki, struktura to najprościej tektura falista, pasy szły podłużne, i naprzemiennie, jeden błyszczał bardziej, jak brokat, drugi trochę mniej, wyglądało to jak tłoczenie na materiale. Nie wiem z czego to mogło być utkane. Pierwszy raz miałam coś takiego w ręce, szata wewnątrz była prosta, na to nałożona druga, też prosta, ale dodatkowo wiązana pod biustem na małą tasiemkę. Kolor to perłowy róż, ta wnuczka też miała podobna kieckę, zauważyłam to dopiero teraz. Później jak wychodziłam z tej agroturystyki to gospodarz (syn tej babci) miał taki mały czarny, kwadratowy portfel, myślałam że może chce mi zapłacić, a wiedziałam, że już jestem wyrównana w naturze (koń), ale gość popatrzył na mnie i chyba wiedział, co mi chodzi po głowie, bo powiedział, że to do wydania reszty, z wody mineralnej, którą piliśmy na tej wycieczce. Wychodziliśmy już z piwnicy długim korytarzem i jeden z przyjaciół klepnął mnie w plecy i powiedział “szybciej”. On jest ze Śląska.
Siedziałam też na schodach mojego domu rodzinnego, na kolanach miałam strasznie grubą książkę. Pierwsza połowa to chyba teoria, bo samo słowo pisane, a druga połowa to matematyka, albo inny przedmiot ścisły, widziałam w książce same zadania i długie wzory matematyczne.