Kocie dziecko – Zapis 945

Sen z 16.08.2025

 

Chyba zmieniałam pracę. Kandydatów od groma w tym znajome ze starej roboty. Rekruterka przypominała mi amerykańską aktorkę, ale z którego filmu to już zajarzyć nie mogę. Lucyna siedziała z mojej prawej z koleżanką i patrzyła na nas. Nie było jej w smak że jestem na rozmowie. A rekruter zdawał się mnie wybrać na widzimisię. Była mną dosłownie zachwycona. Nie interesowało jej nic, po prostu się spodobałam i dlatego mnie chce. Kompetencje i umiejętności były bez znaczenia, ale podobanie się już miało najwyższą wartość.

Moja rodzina przyjechała. Partner przywiózł mi Córkę. Mówiła ale wyglądała jakby miała rok i była na pampersie. Przez chwile miałam wrażenie, że to kot w pieluszce. Szczególnie jak mierzyłam jej gorączkę. Była osłabiona podróżą. I to wtedy widziałam kocią główkę. Ale jak ją przekręciłam znowu była moja Córką. Położyłam ją sobie na ramieniu i gorączka momentalnie spadła.

I  znalazłam się ze swoją rodziną. Ja siedziałam przed lustrem i wyciskałam zaskórniki z szyi z prawej strony. Bratowa mówiła w tle, że mój brat miała markery rakowe, ale się wchłonęły i teraz znowu jest zdrowy. Ostatnie badania wyszły normalnie. I tak mówiła, że już nie wiem. Raz ma raka, raz nie ma. A ja tak patrzyłam na tą szyję i wyciskałam i szyja ewidentnie nie była moja.

Miała dobrze powyżej pięćdziesięciu lat. Była męska, wiotka, często opalana, bo miała stare przebarwienia w tworzących się zmarszczkach. Cała w czarnych mieszkach włosowych. Taka jakbym była posiadaczem czarnej brody mocno zachodzącej na szyje. Świeżo po goleniu, ale już na tyle że żadnych podrażnień nie widziałam. Szukałam tylko zaskórników i dlatego dokładnie sprawdzałam by nie pomylić z odrastającym włosem. Znalazłam bodajże dwa, jednego musiała dognieść, bo nie wyszedł cały za pierwszym razem.