Zwierzęta Mocy i wielka czwórka. Zapis 4

Sen z 30-07-2018
Widziałam liczbę 888.

Sen z 6-9-2018
Niesamowity…
Jechałam z rodziną (51/6 i 12/3) samochodem, po drodze widziałam sowy, siedziały na skraju drogi skulone w puszyste kule. Pomyślałam, że są takie piękne i że zrobię zdjęcie, bo nikt nie uwierzy, że tyle sów widziałam na raz…
Dojechałam do wolnej przestrzeni i zobaczyłam tabun koni, skrzydlatych koni, były w ruchu, piękne, takie dynamiczne z cudownie zarysowaną rzeźbą ciała, skrzydła nie były wielkie, ale każdy z nich je miał i były rzeczywiste. Znowu sięgałam po telefon, żeby zrobić zdjęcie. Nagle z drugiej strony pojawił się drugi tabun koni, które nie były materialne, a duchowe, i nie do końca jakby zdefiniowane w kształcie konia… wyciągnęłam rękę żeby zwabić jednego z nich, a ten przybrał postać niedźwiedzia, to było niesamowite. One mogły zmieniać się w każde jedno zwierze.

Naprawdę fantastyczny sen i te uczucia zachwytu i szczęścia, że widzę, że nie boją się mnie, że podchodzą, że ja się nie boję

Sen z 12-09-2018
Przyszedł zaraz po zaśnięciu, bo jak się obudziłam, od razu sprawdziłam godzinę na telefonie, nie minęło nawet 50 minut.
Widziałam swojego tarota, w pokoju razem ze mną była moja córka (12/3) i jeszcze jakaś inna kobieta.
Miałam zrobić rozkład, nie wiem na jakie pytanie, ale moja córka powiedziała mi, że przy oknie coś jest, cały czas odwracała moją uwagę od tej drugiej kobiety.
Okno było podwójne balkonowe, biały kaloryfer pod spodem i rolety zwinięte, chyba nie było żadnych firanek, w ogóle to było jakieś takie nieczytelne, to co widziałam.
Chciałam wrócić do rozkładu, nawet karty miałam w dłoni, kiedy w pewnym momencie córka pociągnęła mnę za rękę i spojrzałam na jej twarz… wykrzywiła się jak postaciom z horroru, tak jak w filmie te sceny, kiedy pokazują tą przemianę w jakiś tam byt czy opętanie…
I co wtedy zrobiłam? Przyłożyłam jej kartę tarota do czoła i zmusiłam, sprawiłam, że uklęknęła przede mną. Ta karta to 9 Mieczy.
Obudziły mnie moje wypowiedziane słowa: „Odejdź”.

Najlepsze wrażenia zaraz po wybudzeniu, odczucie rozchodzących się ciar po ciele, w formie kręgów z punktu splotu słonecznego, dosłownie czułam, jakby energia wychodziła ze mnie na wzór kręgów.
Po chwili zostało tylko takie odczucie falowania w całym ciele.

Pozwoliłam sobie zrobić rozkład na znaczenie snu, skoro już pojawił się tam tarot.
Płeć osoby która była we śnie – V Papież.
Wiek tej osoby – 5 Kielichów.
W jakim celu była – XX Sąd Ostateczny, dociągnięte Rycerz buław.

Sen z 17-09-2018
Znowu ukruszył mi się ząb i dodatkowo się trochę ruszał.
Lewa górna 4 albo 5.
Najlepsze, we śnie pomyślałam tak: „aha, bo raz tak mi się śniło i za dwa tygodnie naprawdę się ukruszył… to zadzwonię sobie do dentystki jak się obudzę i umówię się na początek października…”
Sen z 19-09-2018
Robiłam rozkłady z kart tarota.
Na otwartej przestrzeni, w szczerym polu, czas zbiorów.
Z kart pamiętam Cesarzową i jeden rozkład dla jakieś kobiety, praktycznie cały z kart mieczowych.
Też ktoś prosił o prognozę, ale zadał pytanie o katastrofę budowlaną.

Sen z 07-10-2018
Byłam w domu koleżanki (55/1), dokładnie w takim, jak wyglądał 30 lat temu, teraz nie mam pojęcia, jak tam jest, bo nie byłam w tym budynku już z kilkanaście lat.
Widziałam zegar ścienny ze wskazówkami, kilkakrotnie zwracał moją uwagę i to że pokazywał 8 rano, w końcu kiedy dokładnie się przyjrzałam, odczytałem że jest dokładnie 8:20.
Dodatkowo zobaczyłam mnóstwo nowych, bardzo ładnych spódnic, nawet wybrałam sobie kilka do zmierzenia, niestety później musiałam je zwrócić, bo okazały się być na prezent, ale jedną zatrzymałam.
W pokoju miała miejsce inna sytuacja, pojawił się człowiek (11/2), nie pokazał twarzy, ale był mi znany z sylwetki. Usiadłam z jego prawej strony, lewą ręką objęłam go w talii, a prawą w okolicy serca, pocałowałem go w szyję, w pewnym momencie jeszcze odsunęłam go od siebie, by upewnić się kim jest, ale znowu nie zobaczyłam twarzy (nie miał nosa, oczu, ust, brwi, nic tylko gładką powierzchnię), tylko to ciało mówiło kim jest.

Sen z 20-11-2018
Modliłam się, modlitwą „Ojcze Nasz”, powtórzyłam ją dwa razy i trzeci jak się wybudzałam.
Pamiętam jeszcze strach, bałam się, ale nie panicznie, tylko tak zwyczajnie, w zasadzie to tak trochę, ale głos miałam doniosły i prawdopodobnie mówiłam przez sen, bo takie miałam odczucia, właśnie na to zwróciłam uwagę, że nie otwieram ust swobodnie, tylko ta szczęka jest ściśnięta jak we śnie.
Sen z 29-11-2018
Niewiele pamiętam, ale pracowałam z tarotem i miałam zapytać kart, kto dosypał strychniny do napoju, którym ktoś został otruty, tylko że osoby, które mi towarzyszyły, były mocno zaniepokojone… nie mówiły nic, ale można było to wyczuć, kątem oka dostrzegłam, jak pudełko, w którym miałam karty, samo się otwiera.
Wieczko podnosiło się samo, wystraszyłam się, ale bardziej tego, że dziewczyny to zauważą i one zaczną się bać… przykryłam pudełko torebką i już nie wracałam do tego pytania… miałam wrażenie, że trucicielka była w naszym towarzystwie.

Sen z 13.12.18
Zobaczyłam swoje okulary, miały jakąś niewielką skazę, jak patrzyło się na nie od zewnętrznej strony.
Jak przyglądnęłam się im od wewnętrznej, czyli od strony oka, to okazało się, że mają pajączka i dosyć sporego.
Soczewka, która była uszkodzona, to lewa.
Poprawka, soczewka prawa, nie mam pojęcia dlaczego cały czas myślę lewa i tak też napisałam, ale to była prawa soczewka.

Sen z 15.12.2019
Wypadły mi 3 zęby, górna 2 i dwa dolne siekacze. Od razu zaczęłam dzwonić do dentystki, żeby to naprawić, w sumie dziwne, ale nie było bardzo widać tych ubytków.
We śnie braki pokazały się na prawej stronie i w rzeczywistości i odbiciu lustrzanym. Po wybudzeniu jestem w stanie stwierdzić, że to jest lewa strona, czyli mamy klasyczny przykład, jak mózg zarządza obrazem, pomimo czynnego udziału w marzeniu sennym jest przede wszystkim obserwatorem.

Sen z 20.12.18
Zakładałam majtki, w sumie nowe, bo to były moje majtki (niebiesko-kremowe) i wiem, że miałam je na sobie tylko raz. Przyglądały mi się 4 osoby, jeden facet i 3 kobiety, trochę mnie to wkurzało, że tak stoją i patrzą, ta bielizna też nie chciała szybko wskoczyć na swoje miejsce, ale czułam się komfortowo, bo miałam spódnicę do kolan, więc nic nie było widać.
Obcy ludzie kupili mi bilet lotniczy, miałam lecieć do USA z trójką starszych ludzi i dwójką młodych, chłopakiem i moją koleżanką (12/3), trochę obawiałam się, że językowo jestem niewydolna, ale koleżanka mówiła, że świetnie sobie poradzę, po tygodniu dogadam się z każdym.
Koleżanka miesza w NY, wiec to prawdopodobny cel podróży, ale też gdzieś jeszcze przewinęło się Chicago.