Słonie, hibiskusy i koliber – Zapis 89
Sen z 15.05.2020
Idę sobie wiejską drogą, chyba do swojej starej podstawówki, zobaczyłam po prawej na polach słonie, prawdopodobnie cztery. Zastanawiało mnie, skąd na polskiej wsi słonie, ale później zobaczyłam inne zwierzęta i stwierdzałam, że uciekły z zoo, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam to zgłosić, że trzeba się tym zająć.
Później znalazłam się w jakiejś dziadowskiej chałupie, niebieskie koce wisiały na ścianach, był tam mężczyzna i chyba jego matka, i jeszcze jakieś dziecko, i coś tam się działo, między mną a mężczyzną najbardziej, ale zapamiętam dobrze tylko to, że był tam koliber, latał sobie po pomieszczeniu. Jak byłam sama w tym pokoju, to go złapałam, jak go zobaczyłam pierwszy raz, był cienki jak igła i miał z cztery centymetry, a jak go miałam w rękach, to powiększył się trzykrotnie. Wyrywał mi się, położyłam się na plecach, przyłożyłam go do piersi i głaskałam, bo chciałam go oswoić i zabrać, ale on puszył pióra jak kot ogon, kiedy jest wściekły. Dodatkowo chyba syczał i pluł albo zrobił na mnie kupę, bo miałam coś na sukience, ale nie poddawałam się, cały czas głaskałam go po piórkach i przytulałam do piersi. Zaczynał się uspokajać, piórka były coraz mniej sterczące. Koliber był cudowny, miał tylko dwa odcienie, był szmaragdowo rubinowy, bardzo go chciałam, mienił się jak najczystszy minerał :).
Jakaś kobieta mnie zawołała, bo chciała mi coś powiedzieć i poszłam z nią do łazienki, tam wszystko chyba było w remoncie i pojawił się zapach, coś mi tam śmierdziało ( ja w tej łazience w życiu bym się nie umyła). Ta część to w ogóle była przybudowana niedawno, obok tej łazienki było pomieszczenie z miejscem do spania, prowizoryczne legowisko na podłodze, a z drugiej strony po lewej było pomieszczenie z wyłożonymi płytkami na podłodze, na ścianach jeszcze widać było cegłę. Weszłam i myślę, co tak tu ciemno, były tam trzy okna, ale zamurowane, w tym pierwszym chyba było jedno, też zamurowane, pomyślałam, że później wybiją, jak będą kończyć te pokoje.
Byłam też w polu, widziałam jak ludzie pracują, miałam przed sobą cały wózek fioletowych kwitnących hibiskusów do wsadzenia, jeszcze matka dawała mi jakąś inną sadzonkę i mówiła, że ta też ma piękne kwiaty. Wziąłem ją od niej, ale nie znam rośliny, miała cienkie, długie, wąskie liście jak palma i kwiatostanowy dopiero zawiązane, więc nie widziałam jakie są.