Rebis i Luźna Materia- Zapis 929
Sen z 05.07.2025
Byłam z Partnerem w New Jersey. Jechaliśmy wozem z koniem ulicami miasta. Nagle wyszedł jakiś pochód i mnie zabrał. Partner nie pojechał, bo się tym wozem nie zmieścił. Zostawił więc konia na światłach i poszedł za mną, by mnie z tego pochodu zabrać. Jak wracaliśmy, to konia już nie było, a my zgubiliśmy dwa razy telefon. Na początku Ja, ale od razu poczułam że mi wypadł, bo uderzył mnie w prawą nogę. Zapytałam więc Partnera czy ma telefon. On że nie ma, zaczęłam szukać i znalazłam.
Znalazłam się się samochodzie. Już drugi raz jechałam do Warszawy do agencji modelingowej. Córka miała przesłuchanie i jechałam ją odebrać. Na korytarzu siedziało kilka matek. Wyglądało to jak zwykła przychodnia. Zabrałam Córkę i zaczęłam z nią iść w kierunku świateł w New Jersey na których miał na nas czekać Partner. I Kros zaczął za nami iść, jakiś podejrzany mężczyzna. Zaczęłyśmy uciekać, On za nami. Ale na światłach się cofnął, bo tu byli przechodnie. Partnera niestety już nie było.
Weszłam z nią to jakiegoś domu. Dom był dziwny. W kolorowym pokoju było chyba trzech chłopców. Patrzyli na mnie jak na bóstwo. Umeblowanie było skromne, tylko wielka szafa na całą ścianę i wielkie łoże. Musieli spać w nim w trójkę. Do tego taka dziwna pochyła rampa prowadząca do drzwi. Na górnej połowie ścian i całym suficie rozścielał się kwiecisto ornamentowy malunek jak arras. Strukturalny, tak zadziwiający, że chyba jakoś weszłam żeby go dobrze obejrzeć. I już chciała zapytać czy to fornir, ale tak jakby się rozwarstwił i to nie było drzewo, tylko tworzywo. Ale materiału tworzywa już nie mogłam zidentyfikować. I nagle pojawiła się jeszcze kobieta, ale bardziej jak Duch czy jak Luźna Materia. I coś się sie zaczęło dziać, bo automatycznie żachnęłam się, że tu piłam a nie powinnam niczego, ani pić ani jeść. Wyciągnęłam telefon, Córce kazałam to samo zrobić, Materia kręciła się jakby chciała mi go wytrącić. Znalazłam amerykańskie numery i wybrałam ten do Andrzeja. Luźna Materia miotała się już jak oszalała, a mnie doszła pewność że ja miałam trafić na tą ścianę. Podeszłam do drzwi, te kurduple próbowały mnie zatrzymać, ale szłam jak burza. Zabrałam Córkę i znalazłam się na rowerze.
Jechałam wschodnim brzegiem jakiejś rzeczki w pobliżu torowiska. Dojechałam do stacji i przejechałam kładką na drugą stronę. W lesie było widać uczęszczaną drogę, a cały teren stacji był zasrany przez psy. Czekając na pociąg zachciało mi sie sikać, więc weszłam na stacje. Przeszłam przez stoiska bileterek i weszłam chyba nawet do ich toalety. Nie było najczyściej, bo musiałam mocno zbierać i zawijać moją tiulową spódnicę. Usiadłam i zaczęłam sikać i moją uwagę zwrócił zwisający fałd skóry miedzy nogami. I tak myślę, co to jest, bo na początku myślałam że to klitoris, ale wyglądało to jak rurka. Napięłam się więc i to się uniosło. Strumień moczu mocno skierował się do góry i obsikałam cały sufit i ścianę po prawej. I teraz już wiedział co to jest, to Cewka moczowa jakimś cudem wysunęła się na kilka centymetrów z dna miednicy i utworzyła coś na kształt penisa, tylko dlaczego reagował jak mięsień?.