Matki śluby – Zapis 301

Sen z 06.11.2021

 

Znowu byłam na jakimś ślubie w mojej rodzinnej miejscowości. I chyba to był mojej Matki. Tylko że ona nie była chyba żywa, bo później po uroczystości balansowałam jej ciało. Ciało które miała, jak była moja Matką. Siedziało na krześle i opierało się brzuchem, było jeszcze plastyczne i prawie nagie. Miało wypryski, czy plamki na plecach i nie miało głowy.

Matka chodziła ubrana w jakaś tunikę. Nawet o coś  ją zapytałam, czy coś tam zrobić konkretnie z tym jej ciałem. Zaczęłam grzebać w takiej meblościance i przeglądać bardzo stare dokumenty. Zapytała czego szukam. Powiedziałam że pamiątek, jakiś starych druków mówiących o mnie, bo znowu umrze i nic się nie dowiem.

 

W kościele byli wszyscy moi najbliżsi i nawet skądś przylazł Andrzej. Andrzej dziś wyglądał jak żywy i najlepsze!!! Przypominał mi tego aktora z Hobbitów który grał Bilbo, (albo mojego znajomego lekarza Krzysztofa). Był mojego wzrostu i miał nawet podobne ubranie. Lniane spodnie, koszula, kamizela, siwe włosy.

Zagadywał, wypytywał, aż musiałam go wyprowadzić z kościoła, bo się ludzie odwracali. Po uroczystości przedstawiałam go Braciom, bo akurat obaj podeszli do nas.

Powiedziałam: To moi Bracia.

 A jak już byłam w drodze do domu to wysłał mi sms, że bardzo mu się podobało i że wszystkich pozdrawia ,nawet panią Ewą W. Dołączyły dopisek: Dostojną Ewą W.

Z kościoła ktoś tam już zabierał ciasto, a ja wzięłam wielki tort który później niosła Bratowa. Wszędzie było pełno wypieków weselnych. Nawet przy ołtarzu był taki stoliczek ze słodkościami, bo zjadłam jakieś ciastko. Już cieszyłam się na myśl jak się nimi w domu napcham.

W gazecie przeczytałam, że dzieci z podstawówki miały wypadek autobusowy jak wracały z Japonii, czy skąd… Bratowa skwitowała: Znowu?….