Kwiat jabłoni, wiąz/graby i Obeliski – Zapis 192

Sen z 15.01.2021
Wstałam dziś o 4 rano, wypiłam 0,5 wody, kawę, herbatę i zasnęłam na kanapie w salonie na dole.
Byłam u Joanny na posesji, przeszłam przez całe podwórko, i weszłam na poddasze obory czy gospodarczego, jakoś tak jak kot po ścianie. Otworzyłam jakąś szczelinę czy składzik i zobaczyłam w nim Karty, razem z  innymi śmieciami. Zaczęłam oglądać, to był tarot, ale inny. Zastanawiam się dlaczego widzę tak wyraźnie, pomyślałam, że zapamiętam i zaczęłam się przyglądać tym cygańskim kartom.
Na Asie Pik była żaba,  jak ropuch w garniturze z bajki ” o czym szumią wierzby” i były czarne, chociaż myślałam że są czerwone.
Usłyszałam że Aśka idzie, szybko schowałam cześć kart za ubranie i zeszłam z góry, żeby nie widziała że zabrałam karty. Serafinka wyglądała jak chiński mandaryn, jakiś taki sztywny kaftan miała na sobie. Przeszłyśmy między tą obora, a płotem wąskim przejściem i wyszłyśmy na łąkach ze zbiornikami wodnymi. Weszłyśmy do jednego stawu. Ona szła po cienkim lodzie, a ja po krawędzi, trochę brzegiem trochę stawem. Trzymałam ją za rękę, mówiłam że lód jest za cienki i wpadnie do wody, ale ona, że nic jej nie będzie.
Wreszcie wpadła, trzymałam ją cały czas za rękę i wyciągnęłam na brzeg, dobrze że była wielkości pięcioletniego dziecka.
Całą mnie zmoczyła, miałam na sobie niesamowicie piękną czerwoną suknie, woda uwypukliła tylko kolor  tej szaty. Była w najpiękniejszym kolorze czerwonego wina i wtedy poczułam mocny dreszcz, przeszedł całe ciało i obudziłam się na kanapie u mnie w salonie.
Podniosłam się na kanapie….. patrzę w okno i mówię: cholera, ja nadal śpię!!!!!! bo za oknem zobaczyłam kwitnącą  jabłoń.
Idę na górę do sypialni, na schodach, na półpiętrze minęłam mężczyznę w mroku, wyglądał jakby stał w samych bokserkach.
Zapytałam: co sie gapisz ??, nic się nie odezwał, wyglądał trochę jak szwagier.
Wpadam do sypialni i do partnera: Chodź na dół i obudź mnie, bo śpię na kanapie!!!
On coś tam gadał, ale zszedł i przystąpił niby do budzenia.
Ja chodziłam po salonie i cały czas mówiłam, żeby mnie budził. Na kanapie siedział szwagier, po obu stronach miał małych chłopców, a mój partner tak jakby odbierał poród szwagrowi w pozycji siedzącej, bo widziałam jak ten prze i coś tam niby wydymało sie na jego kroczu.
Ja cały czas, obudź mnie!!!, bo śpię,  Oni do mnie, ale skąd wiesz ????
No to zaczęłam mówić co widzę za oknem.
Nie było huśtawki ogrodowej, po drugiej stronie ulicy były 3 tablice ogłoszeniowe, na działce w miejscu huśtawki były olbrzymie i bardzo stare, chyba wiązy albo graby, bo te konary były takie powykręcane i miały duże żółte liście.
Za ogrodzeniem, tam gdzie mam łąkę stały kamienne OBELIKSY i stare ławki, jak jakaś świątynia, na wpół wszystko zniszczone i porośnięte mchem, zwrócone w lewo, ( W STRONĘ MOJEGO STAWU) mówię że, to wygląda jak stare, zapomniane cmentarzysko. albo starożytna aula.
Poczułam znowu mocny „przepływ”, dreszcz, aż skóra mi ścierpła i obudziłam się, już normalnie w salonie, jak podniosłam się na kanapie za oknem zobaczyłam śnieg i rzeczywisty widok.