Dyskoteka w podstawówce – Zapis 102
Sen z 11.06.2020
Widziałam głowę, a szczególnie otwarte usta, całe w ciągnącej się ślinie, jak zbliżały się do moich pleców, do miejsca między łopatkami. Widziałam to z profilu, głowa nie była jakaś odrażająca, zwyczajna, tylko ta ślina, bo ciągnęła się po całej twarzy. Później byłam w autobusie, wracałam z jakimiś ludźmi, było strasznie ciasno. Dziwni byli ci ludzie, jechałam na tyle tego autobusu.
Wybierałam się na dyskotekę do podstawówki, byłam w naszym starym pokoju w którym było wielkie łóżko na pół pokoju z kilkoma pierzynami i szafa. Zaczęłam szukać ubrań, miałam iść w takiej jasno-różowej tiulowej spódnicy za kolano, z kilkoma warstwami tego tiulu, że wyglądała jak chmurka, ale wyciągnęłam też białą koszulę. Tylko że ona była zafarbowana, miała nieregularne niebieskie plamy, wyglądały jak z krwi, tylko że kolor inny. Pomyślałam, że muszę ją wyprać jeszcze raz, bo nie nadaje się do ubrania. Zaczęłam kaszleć, zresztą w pokoju były moje dzieci, 2-letnia córka i 7-letni syn, siedziały w tych pierzynach, słyszałam, że oni też kaszlą. Jakoś tak przesunęłam ubrania i zobaczyłam, że na półce leży całe mnóstwo takich czarnych spinek do włosów, „pająków”, takie małe klamerki, moja matka je tam włożyła. Ja myślałam że one mi giną, a ona je tam składowała. Kaszlałam coraz bardziej, pomyślałam, że zrezygnuję z tej dyskoteki, bo do niczego się nie nadaję z tym kaszlem.