Unicestwienie marsa i toga w kolorze purpury – Zapis 30
Sen z 02.01.2020
Byłam u mojego dobrego kolegi Krzysztofa w restauracji, poczęstował mnie lodami z zamrażalki, były tam różne rodzaje lodów. Ten, który mi dał, był nawet ok, ale nagle zobaczyłam loda który był jak zamrożony snickers albo mars, miał brązowe opakowanie i bardzo chciałam go mieć. Jak Krzysztof się odwrócił, to złapałam go i zjadłam na dwa kęsy, był fantastyczny, miał złociste wnętrze i smak orzechów ziemnych i taki chrupiący karmel. Po chwili pojawił się mój partner (51/6), kazałam mu zapłacić, ale tylko za tego pierwszego. O tym drugim lodzie udawałam, że go nie zjadłam i byłam ciekawa, czy zwrócą mi uwagę, ale kolega nie odezwał się, więc finalnie nie zapłaciłam za niego.
Później byłam w toalecie, papier przeczepił mi się do buta, odczepiłam go i wyrzuciłam, chciałam zamknąć drzwi, ale jak je złapałam, to się urwały i w rękach wyglądały jak z tektury, pomyślałam „a cholera z nimi”, oparłam je tak, że trochę mnie zasłaniały, a trochę nie, i skorzystałam z toalety.
Sen z 03.01.2020
Znowu byłam na wykładach, z może trzema kobietami. Patrzyłam przez okno, na zewnątrz siedziała kobieta i pilnie się uczyła, wkuwała coś na blachę. Któraś jej powiedziała, żeby spróbowała własnymi słowami odpowiadać na egzaminie, ale ona odpowiedziała, że u tego wykładowcy tak się nie da, bo raz już oblała z tego powodu. Kobiety zaczęły rozmawiać o innym nauczycielu i ja postanowiłam do niej pójść, wstałam i jak przechodziłam między ławkami, to moje szaty się zaplątały i pociągnęły jedną z kobiet, przeprosiłam i pozbierałam suknię w ręce. Byłam ubrana w wielki kawał białego materiału jak toga, bez ramiączek do samej ziemi, luźna i szeroka, a na ramionach miałam piękny purpurowy szal, który spływa po obu stronach ramion, ale ich nie zasłaniał (jak stuła u księdza), był bardzo długi, to nim zahaczyłam. Ciągnął się na pewno ze dwa metry po ziemi za mną.
Weszłam do gabinetu tej nauczycielki i zapytałam „pamiętasz mnie?”. Ona wstała i powiedziała „tak pamiętam”, ja patrzyłam na nią i nic mi ta twarz nie mówiła, miała ze 40 lat, ciemnie oczy z ciemną obwódką, półdługie włosy, też ciemne, przeciętna, przypominała mi jedna laskę z liceum, ale nie skojarzę teraz, jak ona się nazywa, uroda Rumunki. Była ostrożna, podeszła do drzwi i wykonała taki manewr, jakby chciała być gotowa do ucieczki albo do tego, by zamknąć nas w tym pokoju, nie miała złych zamiarów, ale obawiała się czegoś.
Sen z 06.01.2020
Znowu się myłam, ale w takim dziadostwie, że przechodzi ludzkie pojęcie (to był mój dom rodzinny). Nalałam wody z jakiegoś garnuszka do wanny, wody było tylko na dnie, ale musiałam się umyć, za bardzo nawet nie było czym, widziałam jakieś płyny i kawałek szarego mydła. Jak wchodziłam do wanny, to woda była bardzo gorąca, ale dolałam zimnej i już była w porządku. Planowałam, jak się ubiorę, miałam założyć czarną sukienkę za kolano i jasnoróżowe tenisówki do tego, żeby nie było śmiertelnie poważnie, była za dwadzieścia ósma, widziałam to na zegarku, wiedziałam, że spóźnię się do szkoły, ale już to założyłam w straty, że pierwszą lekcję olewam. (Wybierałam się do podstawówki).
Mój ojciec (33/6) kupił świnię, jakiś facet ją przywoził do naszego domu z bardzo daleka.
W szufladzie miałam posegregowane pieniądze i jedna „kupka” była po imprezie moich znajomych, kasa która została po wszystkich rozliczeniach i pomyślałam, że my też moglibyśmy kupić wspólnie taką świnię, tylko że nie starczyłoby już pieniędzy, żeby ją wykarmić więc finalnie nie kupiłam.
Razem z partnerem (51/6) jeździliśmy autem, ale on dzisiaj był w złym humorze.
Widziałam też list z adresem, „zwrotka” miała być na adres jakiegoś hotelu z Willi, jeśli dobrze przeczytałam, bo kobieta, która mi to pokazywała, to pytała, czy dobrze ją wypełniła. Zapytałam, czy to ubezpieczenie, ale nie potwierdziła.