Piękna Kurtyzana – zapis 188

Sen z 07.01.2021

 

Byłam pod kościołem, był jakiś ślub. Panna młoda nie miała białej sukni tylko jakąś kolorową i cekinową.

Ja też byłam ubrana w niesamowicie piękną suknie jak opal, we wszystkich kolorach, tak jakbym miała suknie z opalu, strasznie długa i ciężka, jak barokowa. Wyglądałam jak opalizujący egzotyczny ptak.

Zaczęliśmy wchodzić do świątyni, teraz były już dwie pary młode. Zajrzałam do środka. Nawa po lewej była prawie pusta, chciałam tam usiąść, bo tam zawsze był spokój i zacisznie, ale finalnie znalazłam się antresoli na chórze z koleżanką i kimś jeszcze. Podobno był stamtąd najlepszy widok.

Na dole było jakieś przedstawienie, był konferansjer, coś tam zapowiadał. Wysoko na ścianie była kobieta w czerwonej sukni, była biała, szczupła, miała bardzo długie, piękne nogi, aż nienaturalnie, ciasno związane i na żelowane włosy i boską suknię, była w fantastycznym kolorze. Z niesamowitego materiału, bo pięknie się na niej układał, Jak OGIEŃ. Nie była już najmłodsza, bo miała ostre rysy twarzy i takie trochę przerysowane.

Kobieta była na wstążkach, bądź taśmach, jak tancerka wisiała na nich. Coś deklamowała z mocą,  jej ciało było cały czas w ruchu, więc suknia też falowała. Nogi odsłaniało rozcięcie w sukni, aż po samo biodro. Wstążki mogły być z gumy, bo chociaż mocno odpychała się od ściany, to nie zerwała ich, w pewnym momencie przybliżył się nawet do nas i coś do mnie powiedziała, ale nie zapamiętałam co.

Tylko coś o „kurwie i prostytucji” że sens taki tego przedstawiania, nie wiem… pomyślałam tyko że w kościele takie przestawienie??? .

Chciał zejść z tej antresoli, bo musiałam siku, ale nie było jak, bo nie widziałam schodów. Odsunęłam się od krawędzi i jakoś się tam położyłam. Musiałem uważać żeby nie spaść, bo pod nami byli ludzie.

Znalazłam się przy miseczce z jakąś jasnozłotą zupą, ktoś mi mówił że jak zjemy i idziemy jeszcze na ten drugi ślub. Miałam telefon w rękach, Paweł mi przysłał jakiś plik muzyczny, odsłuchiwałam go.