Żółta apaszka – Zapis 881/2
Sen z 02.03.2025
Nie wiem gdzie byłam, nie pamiętam tego miasta. Na lekkim wzniesieniu ma przeogromny cmentarz. Bardzo stary i z pięknymi kryptami, bo najbardziej mnie interesowany te na wpół rozsypujące się pałacyki. Trzy raz chciałam ta m wejść ale za każdym razem ktoś mnie zawracał z drogi. Tak jakoś niby przypadkiem, a to coś tam, to coś. Dziwne to było, bo nawet nikt konkretny się nie pokazywał.
I za którymś razem, bo miałam wszystkie swoje papiery weszłam jakoś ale do firmy. Mojej starej. Położyłam chyba papier, bo nikogo nie było. Ale później niby zawróciłam i już był Krzysztof i chyba kobieta. Krzysztof był w biurze z jakimś mężczyzną. Ucieszyła się na mój widok. Zaczął mnie ściskać. Kobieta powiedziała do mnie, że tak myślała że to byłam ja, bo zgubiłam apaszkę.
I wtedy ją zobaczyłam.
Moją żółtą apaszkę, taką starą z 2014, leżała na schodach na półpiętrze. Na żywo już jej dawno nie ma. Chyba spalona, albo wyrzucona. Ale gdy tam była to czasami w niej chodziłam. Dziwnie się tam poczułam, wyszłam zabierając jakieś dodatkowe papiery.