Złodziejskie zapędy – Zapis 743

Sen z 14.05.2024

 

Nie wiem gdzie byłam, nie potrafię zlokalizować swojego położenia. To było na wzgórzu w jakimś opuszczonym domu. Była wojna i nie wiem, czy nie była to Druga Światowa. W budynku ukrywała się grupa dzieci, chociaż przez chwile byli jak dorośli. Jakoś znaleźliśmy się tam z Partnerem i z rodziną Agnieszki. Raz chyba próbowaliśmy wydostać się z niego, ale grupa żołnierzy w czarnych mundurach zmusiła nas do odwrotu. Dobrze, że wokół były zwały śniegu. Ukryłam się w nim jak przeszukiwali teren i szukali żywych.

Wróciłam do budynku. Na środku pokoju leżała kupa ubrań. Ktoś powiedział żeby sobie coś tam poszukać i dał skrzynkę z przyborami do szycia. Wytargałam jakąś lnianą sukienkę jak tunikę czy albę. Szarą, prostą z długimi rękawami. Wyciągnęłam igły, bo chciałam coś tam pozszywać. Ale te Igły wyglądały dziwnie, jak klepane z wielkimi uchami. Dodatkowo z jakimiś podwójnymi hakami czy czubkami. Może nawet jak przyrządy chirurgiczne, czy co. Poprosiłam Agę żeby mi nawlekła, chociaż mogłam to zrobić bez problemu. I zapatrzyłam się w kuferek z przyrządami…

Było całe wypakowane biżuterią, piękną, zgaszoną w żółtych odcieniach, jakby tylko z kamieni jak bursztyn czy opale. Masa pierścieni i innych ozdób. I poczułam taki nieprzemożony złodziejski zapęd, że musiałam się mocno zdyscyplinować żeby czegoś nie zawinąć ze skrzynki. Szczególnie, że dzieci Agnieszki zaczęły już co lepsze precjoza wyciągać. Złapałam tą moją zgrzebną koszulę, by zająć ręce i umysł i zaczęłam jeszcze szukać butów w tych szmatach. Leżały tam takie czarne na obcasie, ni to botki ni sandały ale były za duże . Dodatkowo Aga pokazała mi, że pod szafką stają jeszcze dwie identyczne pary. Ktoś już sobie takie odłożył.

Znalazłam się na podziemnym parkingu z Partnerem, stały tam takie krzesełka jak w kinie. Powiedziałam do niego, że wiem dlaczego Oni są wszyscy lepiej sytuowani od nas, bo okradają Zmarłych.