Zapleśniałe pomarańcze – Zapis 851

Sen z 29.12.2024

 

Wróciłam do starej roboty. Pierwsze co, to sprawdziłam czy w śmieciach nic nie ma i jak zwykle znalazłam. W najciemniejszym kącie przy drzwiach. Najpierw zwiniętą dyszkę, a po chwili dwudziestkę. Jakiś barowicz musiał to rolować, rolować i wreszcie mu wypadło. Weszłam za kontuar i zaczęłam obsługę.

Pracowałam tylko ze swoją imienniczką. Iwona była wyjątkowo niemiła. Nie chciała mi nic pokazać, ani wpuścić mnie na salę. Chociaż też chciałam iść do klientów, bo zawsze miałam najlepsze napiwki. Nawet Krzysiek nie był w stanie jej przekonać by oddała cześć sali. Jak ktoś zamówił u mnie herbatę, to też podeszła i bez słowa zmieniła ustawienie serwisu. Teraz podawała w ten sposób. Na spodek kładła cytrynę z łyżeczką na to białą serwetkę i dopiero na tym stawiała filiżankę z wrzątkiem.

Normalnie odwrotność !

I tak, brakło mi cytryny, więc weszłam na kuchnie. Kuchnia też jakaś była inna. Mocno prześwietlona wschodnim światłem. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam na półce spleśniałe pomarańcze. Zarażały wszystko w swoim otoczeniu. Kucharki zaczęły odwracać moją uwagę, bo widziały że już chce to skomentować. Jakieś to było  wszystko chore, chociaż z wierzchu wydawało się czyste.

Nie chciałam tam być