Motyle w mojej sypialni – Zapis 936
Sen z 27.07.2025
Gdzieś byłam z Partnerem i to mogli być wyłącznie jego znajomi, bo ja tych twarzy nie kojarzyłam. Wyglądało to jak dom, ale chwilami jak biuro, bo dostałam taki stolik na uboczu. Oni najczęściej siedzieli razem przy dużym. Na prawo od stołu była taką półka i na niej takie dziwne cukierki. Zjadłam wszystkie bo nikomu nie smakowały, a mi przypominały fakturą te co kupiłam w Warszawie, jaśminowe. Oni się tym zachwycali, bo po cukierkach zostawał tylko żużel, albo coś jak fusy, tak jakby to już było to, co wyplułam.
I kobieta zawołała mnie do stołu i poczęstowała jakimś strudlem czy bachlawą. Ale to był słodkie, w dwóch rożnych kolorach, ciemne i jasne i ja wyczułam w tej słodyczy daktyle na bank. Wiem, bo suszone daktyle stoją u mnie w kuchni na żywo. I pozostałość po jakimś destylacie winnym, ale też mógł być powiązany z daktylami. Niewyobrażalnie słodkie. Kobieta miała tego całą okrągłą tackę, ale nie widziałam żeby pozostałych częstowała. Dostałam to tylko dlatego, jakby powód był jasny. Zjadłam te cukierki, więc chciał, bym sobie porównała smaki.
Przeszłam na piętro. Jakieś tam były takie dziwne kojce dla niemowląt. Zawieszone i była tam babka i chyba dziadek i z jednego dziecko wypadło prosto na ulicę. Roczny maluch. Na szczęście spadło na kartony, które ktoś wystawił do śmieci. Chyba przeżyło ten upadek finalnie.
Wyszłam na zewnątrz. Wszędzie latały dziesiątki motyli. Zaczęłam łapać i złapała całą garść pazi ale takich czarnych jak New Jersey. I wtedy pomyślałam, że takich przecież u nas nie ma, bo pamiętam że złapałam go rok temu, ale właśnie w New jersey. I zobaczyłam takiego wielkiego i nawet znam nazwę . I to było na drodze w moim domu rodzinnym, zaraz przy południowo-wschodnim rogu. Wyglądał jak nasz żałobnik, ale kilka razy większy. Obrzeże jasnożółte, ale chyba był niebieskawy.
Złapałam go i zaniosłam do sypialni w której śpię na żywo.