Mickiewicz – Zapis 870
Sen z 02.02.2025
Byłam na ulicy Mickiewicza. Szłam od strony Narutowicza i dochodząc do rampy piekarni spotkałam młodego mężczyznę. Na początku myślałam że uchodźca, bo był czarnowłosy i śniady. Powiedziałam coś do niego i On mnie bardzo dobrze zrozumiał. Otworzyła mi furtkę i wpuścił mnie tak jakby na rampę piekarni. Tylko że furtka była inna niż teraz i nie było rampy, więc to musiał być młody Żyd.
Usiadałam przy nakrytym stole, było nas parę osób w tym Krzysztof i Barbara po mojej lewej. Siedzieliśmy jak jakby w miejscu linii kamienicy i chodnika, ale z nałożonym na to stołem z powiewającym na wietrze obrusem i obfitą zastawą. Jakoś mi te dwa obrazy równocześnie się nakładały i spójnie łączyły w jedno.
Barbara zachęcała żeby usiąść Krisowi na kolanach.
Usiadłam z niechęcią. I chociaż do zgromadzonych, a w szczególności do niej robiliśmy słodkie miny, to do ucha szeptaliśmy sobie niewybredne epitety. Oboje tak samo niezadowoleni z sytuacji. Wyzywający się jak nikt nie słyszał. Nawet zadziwiające było to że On też mnie tak strasznie nie lubi.