Jo – Zapis 846

Sen z 16.12.2024

 

Byłam na raucie albo wigilii firmowej, bo czas jest ku temu, ale miejsca nie kojarzę. Firma o profilu techniczno- konstrukcyjnym, bo jakoś mi desing do tego nawiązywał. Wykwintnie było, bo suknie miałam z koralikami. I widziałam też kobietę w pięknej szafirowej, również wyszywanej. Tylko że musiała być stara i taka drobinka bo ważyła mniej niż 50 kg. Mignęły mi tylko jej plecy i krój sukni jak z lat 20′

Na raucie była przemowa. Przyjechał Jo z USA. Wiem, bo widziała jego zapowiedź czy referat. Trzymała to pismo w ręce. Patrzyła i z tekstu wyłowiłam właśnie Jo, było podkreślone czcionką. W resztę się nie wczytywałam bo i tak ten mój angielski kulawy jak pies. Jo to chyba wspólnik, bądź zaproszony gość. 

Mnie cały czas ktoś towarzyszył, ale nie wiem kto. Zawsze tak się ustawiał że twarzy zobaczyć nie mogłam. Podeszło do nas dwóch fotografów. Jeden to Wojtek. Obaj zdjęli koszule i robili zdjęcia z gołymi torsami. Wyglądali posągowo, dziwne. Bo na żywo to Wojtek jest cherlawy. Uśmiechałam się szeroko by ładnie złapać moje zęby na zdjęciu.

I wtedy zaczęły się tańce. Oni wszyscy poszli, ja nie, bo nie tańczę. Zresztą moja suknia w talii była z cienkiego materiału i ultrafiolecie byłoby widać moje majtki i rajstopy, darowałam sobie ten obciach.

Zaczęłam wchodzić pod górę z jakąś kobietą. Powiedziałam.

– Nic mnie tak nie wkurwia jak płożące rośliny.

Nie rozumiałam tego zdania, po co to powiedziałam i w jakim kontekście, chociaż idąc pod górę pod nogami zobaczyłam taką srebrną płożącą kolczastą roślinę. Tak jakby wymówione zdanie się zmaterializowało. I w sumie nie wiem, czy to była czysta kreacja, czy zbieg okoliczności. Za nami wchodziły dwie nauczycielki, jedna na stówę z podstawówki.