Potrójna blokada cyfrowa – Zapis 985

Sen z 25.12.2025

 

Nałożono na mnie Potrójną Blokadę Cyfrową. Cała korespondencja jest została zablokowana przez PBC prócz urzędów które mają dostęp do kodów. I nie wiem czy stało się to przed czy po, ale otrzymałam przesyłkę. Zwykły list, trzymałam go w dłoniach, był mokry. Coś co było w środku lało się jak woda.

Byłam an jakiejś imprezie i lokal trochę wyglądał jak moja klasa w trzeciej klasie podstawówki. Pamiętam ją dobrze, bo wtedy nauczycielka posadziła mnie z Wesołowskim. Jedyni w klasie byliśmy para mieszaną. Na początku było okropnie, ale później, jak puściły hamulce nie miałam oporów by z mim wesoło rozmawiać. Niedługo później zmarł na białaczkę, w wieku 16 lat. I to chyba prze tą historię jak siedziałam przy stoliku na południowej ścianie, wydawało mi się, ze jestem właśnie tam.

Był koncert albo coś podobnego. I Nie wiem jak w sumie jak, ale siedziałam na głównym krześle, kolanach, bardziej po prawej jakiemuś Gościowi. Przy dłuższych bokach siedziało mnóstwo ludzi, a po lewej chyba siedział Joja. Patrzyliśmy i ze sceny zszedł konferansjer i podszedł akurat do nas, chyba dlatego że spotkaliśmy się wzrokiem na chwilę. Podszedł i zadał mi pytanie przystawiając mikrofon do głowy. Spuściłam głowę tak by włosy opadły mi na twarzy i myślę.

– Ja pierdole ale przypał…. Przecież to wszyscy zobaczę, że siedzie jakiemuś Gościowi na kolanach…A w szczególności mój Mąż…. 

Konferansjer powtórzył pytanie, nie słyszałam treści, bo wtopa na miarę pary na Coldplay i gonitwa myśli zagłuszała wszystkie dźwięki z zewnątrz. Wreszcie poszedł. Ja zeszłam z tych kolan, ale Gościa nie widział, bo jakoś szybko się ulotnił. Za to na krześle na którym siedzieliśmy było mokro, jak ten mój list. Przeszła do drugiego stołu i też chciał usiąść na głównym krześle i patrze też mokro. Tak jakby wszyscy tu się pocili jak w saunie, a potem momentalnie się ulatniali.

Zabrałam Jole i wyszłyśmy za grupą dzieci. Coś od nich chciałam, ale Gość ich zamknął w jakimś ośrodku w lesie. Dwie kreskówki próbowały ich uratować takim latającym pojazdem. Jak oni znikli to wyszedł jakiś stwór jak hipopotam i wsiadł do kamiennego czołgu. Miał staranować bramę wjazdową i wyciągnąć dziecię.

Pytała Jole o tego Gościa z sali. Chciałam w razie czego jakość wytłumaczyć mężowi to moje siedzenie na kolanach. Zaczęłam wymyślać jakieś bzdury, a że to czyjś brat, że nie było miejsca. Ale to wymagało za dużo energii, zresztą Jola też nie chciał brać za bardzo w tym udziału. Stwierdziłam że mam w dupie. Może nie zobaczy, może nie pozna. Ale wiedziałam że pozna po włosach. Bo tylko ja mam takie włosy. Stwierdziłam że nie warto się produkować, zapyta to powiem jak było. Że nie mam pojęcia jak znalazłam się na tych kolanach i już.

Ja stwierdziłam że muszę zrobić pranie. Bo dostałam an Córkę mnóstwo ubrań. Wyciągałam je z paczki i przeglądałam i wyglądały jak z lat osiemdziesiątych, mocno kolorowe i wszystkie jak body. Powiedziałam ado Joli żeby podała mi franie, ale odpowiedziała że w niej jest węgiel. Podeszłam bliżej i tak.

Cała wielka żeliwna wanna była wysypana węglem, w środku wanny stała pralka frania i też miała w sobie węgiel. Obok stała druga frania i o nią mi najbardziej chodziło, ale też byłam pełna węgla. Nie miałam pojęcia jak zrobię pranie.