Spawarka inwertorowa – Zapis 969

Sen z 01.11.2025

 

Byłam  w świątyni w miejscowości rodzinnej. Ludzie zgromadzili się w środku ale niewielu. Stali zwróceni do ołtarza. Musiał być już zmierzch, bo w wewnątrz paliło się oświetlenie. Lewitowałam między ławkami tak jakbym chciała się pochwalić umiejętnościami. A progres był widoczny. Wciąż tylko ze trzydzieści cm nad ziemią, ale już sprawnie zmieniałam kierunki i szybkość. Patrzyli, ale już jak by to było normalne, żadna jakaś tam rewelacja.

Znalazłam się w samochodzie z Jolą. Podróżowałyśmy po USA. Minęłyśmy już drugą bramkę wjazdową do jakiegoś stanu, czy parku narodowego. Tą drugą chciałam przejść bez płacenia. Żachnęłam się, że myli mi się, że jestem w PL. Jak ludzie zwrócili mi uwagę że trzeba stanąć w kolejce, to chciałam sobie skrócić po takich nasypach torfowych. Ale nie można było wyjść. Ziemia się rozsypała, a nogi zapadły się po kostki. Wyszłyśmy więc po kamiennych na samych końcu.

I znalazłam się jak na parkingu. Siedziałam w aucie czekając na Jole i zobaczyłam smużkę dymy w lusterku wstecznym. Na początku myślałam że to nie moje, ale po chwili zorientowałam się że dymi się z mojego bagażnika. Wyszłam z samochodu, z tyłu zebrała się już grupa ludzi. W bagażniku leżała już rozmontowana na części spawarka inwertorowa. Mężczyźni pytali dlaczego ją wożę w bagażniku. Powiedziałam, że jakby była damska to nosiłabym w torebce, a tak to muszę w bagażniku. Dymu już nie było widać. Prawdopodobnie doszło do zwarcia, ale szybki demontaż uratował mi auto przed spaleniem.