Torebeczka Boni i zegarek- Zapis 906

Sen z 04.05.2025

 

Od Matki pojechałam na festyn. Pamiętam że już wychodziłam, wzięłam Córkę za rękę i jak przechodziłam przez takie piaszczyste pole, czy stadion zobaczyłam pasek torebki w piasku. Ludzie byli, więc kucnęłam i zaczęłam udawać że wiąże buta. Jakaś para przystanęła przy mnie i coś zaczęła zagadywać. Nie czekałam aż odejdą, podnosząc się chwyciłam pasek i tarcze zegarka którą też dostrzegłam z boku. Zrobiłam to tak, by wyglądało że podnosząc się cały czas miałam to w rękach.

Piasek rozsypała się na boki. Okazało się, że to była maleńka czarna torebeczka, z okrągłym wzorem ze srebrnych ćwieków i kolistym obramowaniem. Coś jak gwiazda czy słoneczko. Zegarek miałam całkowicie czarną tarczę, ale wybudziła się jak zaczęłam nim ruszać. Pokazał godzinę jak smartwatch.

Zaczęłam iść i wtedy ta para jeszcze zdarzyłam zawołać za mną z zachwytem;

-Oooo masz torebeczkę Boni…

Odpowiedziałam asekuracyjnie, że Partner mi ją kupił. Musiała być unikatowa po tym co słyszałam w ich głosie. I tak było, bo w ręce Córki pojawił się katalog. I powiedziała, że takie torebeczki kosztują od 600 zł wzwyż.

Pojawiła się jakaś moja druga Córka i teraz szłyśmy we trzy. Kierunki się odwróciły. Wcześniej szłam tak jakby do góry, teraz tak jak w dół. Po lewej miałam ogrodzenie. Na murku leżały dwa pierścienie z karneolu, albo z korala. Myślałam, że bezpańskie i chciałam też wziąć. Ale na następnym murku leżały już wielkie srebrne bransolety. I wyszła kobieta z domu. Zapytałam więc czy to można zabrać. Odpowiedziała, że tak i pokazała wyrytą delikatnie cenę na spodzie biżuterii. Odłożyłam więc pierścienie obok korony i bransolet. Nie miałam pieniędzy przy sobie by je kupić.

Zbliżałam się już do świątyni. Moje Córki gdzieś rozpłynęły się w tłumie. Przyspieszyłam, ale z przodu też ich nie było. Na chodniku miałam rozłożone ścierki kuchenne, bo z prawej działała buda restauracyjna. Przeszłam po nich. Córek jak nie było, tak nie było.