Języki semickie – Zapis 880

Sen z 28.02.2025

 

Byłam w domu rodzinnym. Byli też moi zmarli rodzice. Robiłam pranie w trzecim pokoju, jak Tomek zaczął mi ścierać dywan. Okazało się, że wąż odprowadzający wodę podłączyłam kiedyś do szafy. Ta pralka to też na początku wyglądała jak piec w chałupie. Rozłączyłam więc wąż z szafą. Wyczyściłam filtr. Ojciec pytająco patrzył. Powiedziałam, że wiem jak to się robi, w obecnym domu na żywo też to robię. Poskręcałam wszystko jeszcze raz wyprowadzając wodę do kanalizacji i ustawiłam pranie.

Znalazłam się w bibliotece w miejscowości rodzinnej. Serafinki z innymi zrobiły taką wiejską prezentację. Czekały na kogoś. Tak jakby jakiś wielki dygnitarz miał przyjechać na tą wieś. Przygotowały trzy stoły, jeden nawet z taflą lodu do utrzymywania niskiej temperatury dań. Między innymi miały też  białe wino. Wielką butle jak magnum albo amforę. Chyba dały mi do degustacji, albo sama poprosiłam, bo jak powąchałam, to okazało się bez aromatu. Zwróciłam się do Joanny i mówię że wino jest za ciepłe, Patrzę po tych stołach i myślę co robić, bo została tylko godzina. Zaczęłam więc odrywać ten lód, żeby obłożyć butle. Serafinki protestowały, ale byłam przekonywująca, że z tego wina nic nie będzie jak nie zostanie schłodzone. Narobią sobie tylko obciachu.

I przyszedł jakiś dwumetrowy Gość i zaczął Serafinki przepychać i repecić im te stoły. I takie były bezradne, że ja wtrąciłam się między nich. Gość powiedział do mnie zdanie w języku który przypomina francuski. Takim głosem jakby miał do mnie problem, więc chciałam się zrewanżować. I też wyartykułowałam słowo, ale po hebrajsku. I w w związku z tym, że jestem tylko po 6 lekcjach i mam jeszcze problem żeby na szybko zbudować zdanie, rzekłam tylko Zajn do niego, w domyśle „chuj”.

Bardzo dobrze mnie zrozumiał, bo złapał mnie za ubranie z przodu i zaczął telepać. Z lewej wyszedł Radek, mój znajomy prawnik o korzeniach żydowskich i mówi do mnie.

– Nie prowokuj go…

Odpuściłam więc.

Zrobiło mi się dobrze i zaczęłam tańczyć, ale tak jak kiedyś, lewitując. Cały czas utrzymywałam odpowiedni pół oddech i wykonywałam ruchy nogami, by nie dotykać ziemi. Miałam bose stopy, wiem bo ze dwa razy musnęłam podłoże dużym paluchem. Ale poza tym cały czas unosiłam się w powietrzu i krążyłam po okręgu. Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się temu błogostanowi, cały czas wykonują te określone ruchy nóg. Miałam widzów. Wiem, bo jak w końcu podniosłam powieki to zobaczyłam jak Patrycja chował telefon. Nagrała mnie jak lewituję.