Miotła – Zapis 861
Sen z 17.01.2025
Byłam w jakimś domu, Ogromnym i niby moim, ale niczego tam nie poznawałam.
Zrobił się mały problem. Po ostatnich opadach deszczu, a padało prawie codziennie zaczęło kropelkować z sufitu. Najczęściej z miejsca montażu lampy. Centralnie pod lampami stały łoża, więc wszystkie były mniej lub bardziej zalane. Problem był niewielki, bo na strychu było pół metra paździerza, ale przy częstych opadach wszystko zaczynało przeciekać. Te lamy też były takie do wymiany i też kaz pomyślałam. Nawet weszłam pod sufit i zaglądałam pod taką małą ściankę jak to rozwiązać.
Akurat sprawdzałam ostatnią sypialne. Ktoś mi to towarzyszył. Mówiłam kobiecie, że łóżko trzeba wysuszyć moją suszarką do włosów, bo zwróciła mi uwagę że zaraz Magda przyjedzie. Podniosłam pościele, nie było jakoś specjalnie morko. Tak myślałam, że chwila dmuchania i będzie sucho. Chyba nawet przestał padać deszcz, więc kropelkowanie też zaczynało zanikać.
Przeszłam do następnego pokoju i nagle dosłyszałam głos mojej Córki, właśnie z tego pokoju. Jakby przed kim się broniła. Złapałam miotłę i wpadłam do sypialni. Na łożu były dwie kobiety, takie nastolatki w ciemnych ubraniach jak z lat 90, a przy łóżku stał Tadeusz mój kolega z LO, teraz już prawie pięćdziesięciolatek. Szarpał się z moją Córką.
Wzięłam mocny zamach i pierwsze przez plecy dostały kobiety, bo były bliżej. Każda po dwa dwa razy aż się skuliły. Jak zniknęły zaczęłam okładać Tadeusza. Stał w takim czarnym skórzanym płaszczu jak gej. Pewnie miał aspiracje na Neo z Matriksa, a wyglądał tanio i żałośnie. Nędzna podróbka. Jak dostał kilka razy odwróciłam się i zaczęłam wychodzić, ale ten dalej coś tam do mnie mówił. W gniewie nie rozumiałam ani słowa, więc odwróciłam się i jeszcze strzeliłam go w pysk dwa razy na zaś. Tak by dobrze zrozumiała, że ma łapy trzymać z daleka od mojego dziecka.