Złote Dzięcioły – Zapis 178

Sen z 04.12.2020

 

Byłam w jakiejś restauracji, chyba Serafinka mnie tam zabrała, bo wyglądało to jak amerykańska knajpka. Ale finalnie i tak znalazłam się u siebie na posesji. Mogło być tam ze cztery stoliki, bardzo kameralnie to wyglądało. Przyglądam się jak kucharz robił danie. Miałam kartę dań w rękach, była niesamowicie rozbudowana jak na taka małą restaurację.

Dosiadł się do mnie właściciel i zaczął proponować mi konkretne danie, rozmawialiśmy po angielsku i to było dla mnie dziwne…, bo w głowie cały czas budowałam zdania po angielsku, a z nim normalnie rozmawiałam, jakby w ojczystym języku.

Zapytałam, czy jest możliwość zamówienie połowy porcji, powiedział że tak. Cały czas mi wciskał to danie, zaczęłam czytać i widzę, że danie jest z koniny. Powiedziałam że, konia nie zjem, że wybiorę coś innego, na przykład danie z owoców morza, jak to co kucharz przygotowywał, albo inne.

 

Znaleźliśmy się u mnie na posesji, leżałam na jakimś pontonie czy czymś, na środku podwórka. Na wschodniej stronie było drzewo, nie mam takiego drzewa w rzeczywistości.

Zobaczyłam na nim ptaki, Zielono-złote(w kolorze mojej sukni) z czerwonymi główkami, pomyślałam że dzięcioły, (bo mieszkają u mnie w rzeczywistości,) ale od razu, dlaczego są takie duże i dlaczego złote, bo przecież wrzuciłam filmik z nimi na fb i na nim tak nie wyglądają.

Chciałam zrobić im zdjęcie, poprosiłam tego Amerykanina żeby dał mi telefon.

Ale co to był za telefon!!!! Kilka razy więcej przycisków niż mój, aplikacji i jeszcze tak dziwnie wygięty w literę C,  jak znalazłam ten aparat, to jakieś zamglone zdjęcie wychodziły.

Zobaczyłam syna i mówię: Idź przynieś mi telefon z domu, ten dobry.

Podchodzę do tego drzewa.

Patrzę, a na nim, oprócz tego dzięcioła, siedzi chyba bocian, duży czarno-biały ptak, odwrócony do mnie plecami.

Myślę: Co bocian robi na drzewie w takiej pozie. Usłyszałam takie gruchanie, patrzę!! a tam jeszcze jakiś inny ptak karmi swoje młode i to one tak gruchają w ekstazie.

Dzięcioły były wielkie, miały chyba z metr i intensywnie błyszczały, w pewnej chwili widziałam je aż trzy.

Zaczęłam się zastanawiać: Gdzie ten mój telefon ??? i  żeby mi nie uciekły, szczególnie że wszyscy podchodzili pod to drzewo, a to moja matka z ciotką, a to jakieś dzieci. W końcu Dariusz podszedł do drzewa, ściągnął i dał mi jednego do rąk. Cudowny był ten dzięcioł, miękki i gładki, w ogóle się nie wyrywał, cudownie było mieć go na rękach.

 

Patrzyłam na telefon, który w końcu znalazł się moich dłoniach. Widziałam czarny wyświetlacz, a na nim biały napis. To był tytuł pliku muzycznego, który Darek mi przesłał. Zaczęłam go odtwarzać, z telefonu leciało coś jak, muzyka hause z elementami klasycznymi. Słychać było męski wokal, pomyślałam: stare, ale dobre.