Wzgórek Wenery – Zapis 367
Sen z 07.08.2022
Gdzieś to byłam. I chociaż cały czas widzę akcje snu, to za chiny nie mogę tego ubrać w słowa. Tak jakbym miała narzuconą na umysł zasłonę. Dosłownie, jak już pojawia cię ciąg i rany myślowe, wszystko się rozpływa jak mgła. Zadziwiające, jak wiem i nie wiem równocześnie.
Pamiętam tylko że, wyszłam z tej narracji i że coś mi się wbiło na wzgórku Wenery, coś tam znalazłam. Było małe i czarne jak drzazga. Bolało jak dotykałam tego miejsca i chciałam to sama wyciągnąć, ale chyba nie dała rady, bo znalazłam się w gabinecie lekarskim.
Pani Doktor była starszą miłą kobietą. Uklęknęła przede mną, a ja stała z otwartym rozporkiem i też zaglądałam jak szuka tego ciała obcego.
Miała chyba jakąś pesetę, chwytała mnie za fałdki, dodatkowo ja też tam cały czas jej pomagałam, bo przez te nie ściągnięte spodnie było trudno się dostać.
Powiedziała w końcu: O, tu cie mam …
Prawie nie było tego widać, wtapiał się miedzy cebulki delikatnych włosków ???? (jak u nastolatki). Nie było żadnego stanu zapalnego, a wydawało mi się że ja widziała zaczerwienienie, tak teraz nic nie było… Patrzyłam uważnie, bo na początku myślałam że to może to kleszcz, ale nie. Nie wiem co to było. Zorientowałam się, że drzwi do gabinetu są otwarte, ale przecież miałam spodnie i stałam tyłem, więc czułam się komfortowo. Chyba w końcu wyciągnęła, ale nie jestem pewna, bo nagle się obudziłam.