Wózek inwalidzki – Zapis 337

Sen z 06.02.2022

 

Byłam na imprezie w przedszkolu. Jakoś dużo jedzenia zostało i wszystko z bratem pakowaliśmy. Wychodziłam z córką ostatnia. Przy bramie znalazłam kopie dokumentu, prawdopodobnie fakturę i zawróciłam. Akurat zapomniałam jak przedszkolanka ma na imię, ale stał jej mąż Dziadek (gościa nie kojarzę), podałam mu ją i powiedziałam że dostawca musiał zgubić, jak wychodził. Przy drzwiach znalazłam jeszcze jeden dokument.

Idziemy w stronę bramy. Córka znowu podała mi gruby zwinięty dokument, dziwnie złożony i zalakowany, bez koperty. Ten przyszedł do mnie. Po otworzeniu pismo okazało się z Czech. Było też po czesku. Zrozumiałam że chodzi o to, że coś tam kupiłam na fakturę, ale nie jestem w rejestrze KRS czy co i trzeba to poprawić. Stwierdziłam że księgowa to załatwi. Moja nazwa firmy była dziwnie zapisana, coś jak „Haraczotzert” czy jak….. Widziałam wyraz dwa razy i dwa razy inaczej zapisane, tak fonetycznie nieczytelnie,  że nie mogłam zapamiętać pisowni. Najbardziej rzuciło mi się CZO w środku wyrazu.

 

Tak się zaczytałam w tym czeskim, że aż znalazłam się chyba na Bliskim Wschodzie.

Jechałam wózkiem inwalidzkim. Z prawej miałam córkę i arabską parę. Po prawej też widziałam jakieś pawilony, ale minęliśmy pasy i jechaliśmy do następnych. Po chwili na wózkach byliśmy już wszyscy troje Ja, Arab i Arabka.

Pogłaskałam Córkę w pocieszającym geście po lewym ramieniu. Zobaczyłam, że z przodu nadjeżdża samochód prosto na nas i za bardzo nie mieliśmy gdzie zjechać, bo akurat byliśmy w wąskiej drodze z wysokimi krawężnikami, ale zwolnił jak nas zobaczył i zjechał na prawy pas.