Wojownik III na drabinie – Zapis 895

Sen z 05.04.2025

 

Znowu miałam lecieć do USA. Tym razem z Córką, ale młoda się guzdrała i myślałam że spóźnimy się na lot. Szczególnie że był na godz. 8:20, a jak patrzyłam na zegarek to była już 7:50. Szwagier chyba mnie mnie uspokoił bo, powiedział że my nie przechodzimy przez odprawę tylko idziemy prosto do samolotu.

Byłam w miejscowości rodzinnej w bibliotece, coś tam się działo na dużej sali, jak przygotowania do wydarzenia. Za chwile jak w domu szwagra, ale w USA bo mignął mi strzęp korytarza wraz z lakierowaną podłogą.

Myłam się przed lotem i to dwa razy. Łazienka była zagracona i z podwójnym odpływem. Część wody normalnie wylewałam się na kafelki. Woda była dziwna, mleczna, ale bez piany. Nie wyczułam też zapachu, więc nie wiem w czym mogłam się moczyć.

I byłam już na lotnisku. Partner prowadził mnie do samolotu. Przechodziłam po leżącej drabinie z jednego do drugiego terminalu. Nie wiem dlaczego, ale w połowie się odwróciłam i szłam tyłem. I to był chyba błąd, bo widziałam wszystko pod nogami. Czyli klasyczne „nie patrz w dół”

Do podłoża było parę metrów, w razie upadku można było się dobrze połamać. Na dole poruszały się kobiety ubrane w lniane jasne garsonki. Dobrze skrojone, łagodnie spływające po ich ciele. Długości mniej więcej do kolan, bo spod spódnicy wystawały strasznie chude nogi. Chude i długie, aż nienaturalne. I tak się zapatrzyłam w te nogi, że określiłam proporcje ich ciał. Kobiety miały co najmniej 4 metry wzrostu. Ciała były tak wydłużone, że niemożliwe że posiadły naszą tkankę mięśniową. Proporcje mi nie grały.

Spojrzałam na Partnera, trzymał mnie za ręce i czekał spokojnie na moje kroki. Stawiałam niepewnie, bo nie widziałam szczebli za sobą, dodatkowo wzrok cały czas uciekał mi na dół i ta wysokość była zwyczajnie duża. Miałam jakieś buty lakierki na małym obcasie, więc trochę mnie blokował.

I zrobiłam jak na jodze wojownika III, żeby to przejście przyspieszyć. Zresztą tam chyba rozstaw szczebli na końcu się zmieniał, albo zwyczajnie któregoś brakowało. Wsparłam cały ciężar na na jednej nodze, wyprostowałam drugą wzdłuż ciała i wysunęłam jak najdalej do tyłu. Stopa opadła już na ostatnim szczeblu. Dwóch mężczyzn którzy stali przy terminalu pokiwali z uznaniem. Byłam wdzięczna Partnerowi za te ręce. Bez jego wsparcia mogłoby mi się nie udać.