Szaraki – Zapis 288
Sen z 23.09.2021
Coś Wielkiego niosło mnie na plecach wspinając się po drabinie.
Chyba w koszu, czy na jakimś stelażu, takie zakutane jak jakiś Eskimos. Nic nie widziałam, tylko mgle, ale trochę się bałam, bo cały czas myślałam… Boże, żeby to coś nie gibnęło się w tył… Widziałam, że te nasze wagi nie były dużej różnicy. Mogłam mieć połowę jego ciężaru.
Później znalazłam się chyba na castingu, niby w Warszawie ale i Krakowie. Fotografów było więcej niż kandydatów i mieli nie tylko aparaty, ale też robili zdjęcia smartfonami i tabletami. Jakoś na końcu byłam tego castingu i chyba już nie było miejsca, bo mi wlazł jakiś Rockmen, jak w kocu. Pelerynę miał jak król albo afrykański książę. Wkurzył mnie, więc jakoś na niego weszłam, a On tak dziwnie się odchylił.
Maleńka byłam wśród tego towarzystwa, a szczególnie jak przyszli ci rockmeni.
Już myślałam że nie mam szans… Słyszałam, że ktoś tam próbował wepchnąć jakaś dziewczynę, mówił; Weźcie córkę Franka, czy kogo tam… i mówił że wszystkie dupy i cycki takie same przecież….
I jakoś się tak stało, że przeszłam dalej. Załatwił to jeden z fotografów, bo jak szłam szklanym podestem. To On stał pod nim, machał ręką i uśmiechał się do mnie z dołu.
Jak szłam ta szklaną rampą, to po lewej przy stolikach siedzieli ludzie z castingu których widziałam wcześniej i tak sobie myślałam, że to nie jest chyba casting dla modelek. Jacyś ci ludzie byli jak z łapanki, takie lamusy. Jeden nawet miał kapelusz, jak na ryby. Takie szaraki, bez urody, bez figury i charyzmy.
Patrzyli zdziwieni na mnie że przeszłam i z pytaniem na twarzach „Jak Ona tu weszła????”