Szalony Ojciec i zielony groszek – Zapis 68
Sen z 10.04.2020
Ktoś mnie trzymał w powietrzu za nogi, dwóch bardzo wysokich mężczyzn, trzymali mnie między sobą, ale nie wyrywałam się, bo cały czas myślałam, o co chodzi. Później znalazłam się w miejscu, które miało cechy mojego domu rodzinnego, ale nie do końca i się zaczęły jazdy. Mój Ojciec oszalał, był pijany i cały wysmarował się gównem i gnojem, przeszedł przez płot do sąsiada i tam bełkotał coś jak czubek. Powiedziałam bratu, że trzeba mi pomóc go przyprowadzić, bo matka nie chce, ale musimy go umyć, najlepiej zanim wprowadzimy go go domu, tylko że był mróz (tak powiedziałam, ale mrozu nie było w ogóle, nic). Jadłam jakąś bułkę drożdżówkę z pomarańczowym dżemem, ale stwierdziłam, że będę gotować zielony groszek. Powiedziałam bratowej, żeby dała mi jakiś garnek, ale co wyciągnęła, to za mały, groszek mi się wysypywał i mało się mieściło, a ja chciałam się porządnie najeść.
Zaczęłam krążyć po domu, były tam oprócz kuchni i jadalni też dwie sypialnie, w każdej było po dwa łózka. Jak zajrzałam do jednego pokoju, to widziałam plecy drugiego brata i domyśliłam się, że uprawia miłość z siostrą bratowej. Później znalazłam się za budynkami gospodarczymi, miałam posadzić jakieś drzewka, które tam stały w pojemnikach, ale zobaczyłam, że oberwała się ziemia (jak w filmach katastroficznych) na parę kilometrów wraz z całym miastem. Moja córka podjechała rowerem do samej krawędzi, odsunęłam ją i powiedziałam, że ma uważać, bo nikt jej stamtąd nie wyciągnie. Miasto było piękne, białe domy z dachami jak kopułki, niektóre w szpic, wszystko w zieleni, bardzo piękne, cudownie wyglądało z góry. Zobaczyłam jakieś karteczki na krawędzi, poprosiłam syna, żeby przytrzymał mnie za nogi, a ja po nie sięgnę, zabrałam je. Wróciłam do domu i znowu idę obok tych sypialni, otwieram jedną, a tam znowu brat uprawia „miłość kazirodczą”, nie skomentowałam, ale jak zamykałam drzwi, to tak mini trzasnęłam, że pewnie się zląkł, dziad jeden ;)))) a ja wyraziłam tym swoją dezaprobatę.