Sygnet od Piotra – Zapis 669
Sen z 12.02.2024
Byłam w kościele w miejscowości rodzinnej. Stałam z lewej strony przy samej ścianie. Przede mną chyba to był Partner, bo mężczyzna był wysoki, zresztą wszędzie chodzimy razem. Na ścianie wisiał jakiś obraz, ale był, widziałam go jak pusty. Biała powierzchnia w ramce, tylko z jakimiś napisami chyba u góry. Miałam ołówek w ręce, więc zaczęłam pisać coś w stylu „byłem tu”, później nastawiałam kilka emotikonów 🙂 😉 🙂 i Zaczęłam pisać swoje nazwisko SOLar. To które noszę na żywo. Specjalnie wymazałam T i zmieniałam szyk dla niepoznaki. Ale po chwili stwierdziłam że to głupie i zdjęłam ten obraz i wsunęłam za jakąś skrzynkę przy ścianie. I wtedy ktoś mnie tracąc od tyłu. Myślałam że to za ten obraz, ale jak się odwróciłam, to zobaczyłam jak Ojciec poprawiał coś Synowi. Stary był schylony jakby poprawiał mu buty, czy spodnie. Reszta ludzi cały czas słuchała mszy.
Znalazłam się w jakiś dziwnej budowli, niby dom, ale jak monumentalna katedra. Były tam same dzieci, a ja im cały czas coś dawałam do jedzenia. Nawet w takim pokoju, czy czym, leżała pizza na całą powierzchnie podłogi. Dałam taki mały kawałek Piotrowi, mojemu chrześniakowi.
I właśnie On coś mi dał i wypadł z niego sygnet. Ale był piękny!!!! Maleńki, możliwe że rozmiar nawet 7, ale bez problemu wszedł mi na mały prawy palec. Cały lśniący jak wysadzany diamentami, oraz w kolorach zielono, niebiesko, fioletowych. Biały, układał się jak ogon ptaka albo komety. Normalnie arcydzieło. Pyta Piotra czy mogę go zabrać, bo widziała że na ręce miała podobny. Zgodził się. Założyłam go znowu na prawą rękę i opuściłam ją do dołu żeby zobaczyć jak lśni. Na przegubie błyszczała dodatkowo bransoleta z trzech sznurów kamieni szlachetnych, szlifowanych na sześciany. Również w kolorach zielony, niebieski i fiolet. Wyglądało to jak komplet. Ale skąd ta bransoleta na mojej ręce, to nie wiem.