Sosna PINI – Zapis 306
Sen z 20.11.2021
Wylądowałam w jakimś szpitalu. Tylko, że ten szpital to chyba pamiętał PRL albo jeszcze wcześniej. Miałam na sali łózko dla siebie i córki. Okno było wielkie, brudne i chyba na parterze, bo później widziałam jakąś kochającą się parę za nim.
Przyszedł lekarz, pomyślałam że wygląda jak aktor który gra Kacpra w jednym z polskich seriali. Tak wyszło, że położył się ze mną w tym moim łóżku.
Kiedy już miałam zabierać się za amory, zaczęły wchodzić jakieś Stare Baby i usiadły na takiej ławie miedzy moim łóżkiem a Córki. Dodatkowo jeszcze jakiś Dziad z prawej. Wszyscy patrzyli w to łózko na którym leżałam z tym lekarzem. Lekarzowi zwisał jakiś długi włos z nosa. miała chyba z 20 cm, ściągnęłam mu to jak był zajęty rozmową z Babami. Przypomniałam sobie że zrobiłam peeling złuszczający stóp, zapytałam czy mu nie przeszkadza. Nie zwrócił nawet uwagi na pytanie.
Później niby udawałam że śpię, miałam zamknięte oczy i trzymałam gościa za nogę. Więc towarzystwo zabrało się i poszło. Przyszła za to baba z okrągłym półmiskiem, chyba wędlin, bo tak to wyglądało. Zostawiła część tej składanej mozaiki (jeszcze dałam jej jakieś plastry na wymianę, bo zostały chyba ze śniadania ) i wyszła.
Stwierdziłam że się umyje. W dziadowskim plecaku znalazłam tylko butelkę Szmaragdowego szamponu PINI. Wylałam to na siebie i cała się tym natarłam. Akurat byłam w jakiejś zgrzebnej koszuli do ziemi, więc zdjęłam ją i weszłam do łóżka naga. Lekarz też już teraz był nagi.
Aromat PINI dosłownie aż mnie przytykał, zastanawiałam jak można tak mocno pachnieć. Przytuliłam się do lekarza i on też miała ten sam zapach Pini. Tylko że jak podnieśliśmy ręce, to wyczułam woń potu. I jego zapach mi się zgadzał z tym co widzę i był adekwatny do wieku. Ale mój zapach było o wiele młodszy, miałam zapach dwudziestoletniej dziewczyny.
Odwróciłam się do niego plecami i leżąc na prawym boku czekałam na rozwój. Nagle zobaczyłam, że jakiś typ zaczyna dobierać się do mojej córki. Ryknęłam z tego mojego łózka i uciekł. Czułam bardzo delikatny dotyk na biodrach, ale miałam wrażenie, że ciałem nie dotykam człowieczego ciała, tylko właśnie nie wiadomo co. Ulotne to było jak mgła i ten dotyk bardziej jak skondensowana para, niż zwarta materia ludzkich tkanek.
Znalazłam się na jakimś terenie z zamkiem ogrodzonym murem. Szłam dookoła z córką i kimś jeszcze, bo chciałam im pokazać tajne wejście przez klub nocny na teren obiektu. W murze było mnóstwo lokali, każdy handlował czymś innym, bądź świadczył usługi. Weszliśmy do klubu i mówię:
– Tu przejdziemy i tu trzeba się podciągnąć, bo tak już tu wchodziłam.
No i łapy mnie bolą i stękam, bo ja nie cierpię tego podciągania się w snach. Ale wyszła jakaś Laska z obsługi i ściągnęła mam taką platformę po której można wejść normalnie, bez wysiłku.
Jeszcze się śmiała, że niepotrzebnie się męczę. Weszliśmy do zamku.