Słonecznik i morwa. Zapis 20

Sen z 08.11.2019

Widziałam duży kwiat słonecznika, miał piękne, okalające, zdrowe żółte płatki, a wnętrze wypełniły już czarne pestki, czyli był dojrzały, ale zachował płatki. Gdy patrzyłam na niego, zobaczyłam, że pestki układają się w wyraźną rozetę, kwiat życia, 6-płatkowy, jeszcze specjalnie liczyłam te płatki, bo były podobne budową do tego fioletowego lotosu „inwalidy”.
Znowu byłam w okolicach rodzinnych i na lokalnej drodze miał miejsce wypadek z transportem zwierząt, chociaż w sumie widziałam jakieś nieokreślone twory, to wiedziałam, że to krowy, bo pojawił się zapach. I ten zapach pamiętam, jak byłam dzieckiem to ojciec raz czyścił księgi wołowe na flaki i to był podobny zapach. Później byłam u bratowej (68/5), dostała paczkę z zagranicy ze słodyczami i bardzo chciałam coś z tego zjeść, zaczęłam szukać coś dla siebie, a wiedziałam, że nie mogę jeść słodyczy, bo nie jem wcale, i miałam wyrzuty sumienia, bo wybrałam maleńką zieloną czekoladę i jakiegoś długiego żelka.
Były tam jeszcze ubrania, dużo swetrów męskich i czerwona czapka ze złotą nicią, podobała mi się, widziałam też chustę na plecy biało-czerwono-czarną, też mi się podobała, i jeszcze jeden sweter cieniutki też jakby utkany ze złotych nici.
Też go chciałam mieć. Rzeczy były używane, ale w bardzo dobrym stanie.

Sen z 10.11.2019
Widziałam złotego węża z pięknym rysunkiem łusek na ciele, był długi na 7 metrów i leżał tak w rabacie, że nie było widać go całego, był fascynujący, miał małą zgrabną główkę i spojrzenie jak młoda kobieta, takie niewinne. Pojawiły się również pastylki w kolorze lapis lazuli, uwielbiam ten kolor w snach, fantastyczne nasycenie.
Prowadziłam również sprawę rozwodową, przygotowywałam się w otoczeniu książek i papierów. Byłam też na wykładach. Pojawił się też znajomy, chodził ze mną przez większą część snu (54/9).

Sen z 11.11.2019
Widziałam coś niebieskiego, ale w innym odcieniu niż ostatnio, jasnym, dobrze nasyconym. Nawet pomyślałam, że ten wczorajszy bardziej mi się podobał, niestety nie wiem, co to było. Miałam również bukiet białych kwiatów, nie pamiętam, co to były za kwiaty, ale komuś tłumaczyłam, że to za trzeci poziom, że już taki ukończyłam. W śnie był też chyba mój kolega ze szkoły średniej i złapałam go za ramię i zapytałam, czy nazywa się (63/9), bo wyglądał jak 20 lat temu, a przecież ostatnio jak go widziałam na zdjęciu, to zmienił się nie do poznania (waga i proces starzenia).
Ale on się tylko głupio śmiał, tak jakby był skrępowany tym pytaniem i tym uściskiem. Odniosłam wrażenie, że nie wie, jak ma się zachować i co powiedzieć, że trochę się boi, że to co on widzi (mnie), to budzi respekt (zachowywał się w stosunku do mnie jak zwierzęta w stadzie w stosunku do samca alfa, poddańczo). Nie uzyskałam odpowiedzi.

Sen z 12.11.2019

Byłam w dużej restauracji, poziomowej, ale ciężko jest mi stwierdzić, w jakim charakterze.
Przyglądałam się gościom, którzy tam byli, a było niewiarygodnie ciasno i tłoczno, przepychali się, nawet jakieś dzieci spadły z antresoli, ale nic nikomu się nie stało na szczęście.
Zwróciłam uwagę na ich ubrania, były strasznie kolorowe, tęczowe, takie przerysowane jak stroje karnawałowe.
Chodziłam po tej restauracji i patrzyłam na wszystko, w pewnej chwili zobaczyłam, że przy jednym stoliku siedzi grupa ubranych na czarno ludzi jak z „matrixa” i zobaczyłam, że jeden mężczyzna założył nogę na ławę. Podeszłam i powiedziałem, „ściągnij nogę”, popatrzył na mnie i nie zareagował, powtórzyłam z naciskiem i facet zdjął tę nogę z siedziska, nie powiedział nic, ale patrzył na mnie bacznie, tak jak reszta tego czarnego towarzystwa. Ja odeszłam w stronę kuchni i ci z obsługi byli wdzięczni, że zwróciłam im uwagę, chyba się tych klientów trochę bali.
Po chwili wszyscy wyszli i zostałam tam sama z jakimś kelnerem, weszłam na wyższy poziom tej restauracji, do jakiegoś ogrodu, były tam dwie długie lady barowe, z których obsługiwało się gości, weszłam za tą z prawej i zaczęłam coś szukać na blatach. W sumie to nie wiedziałam, czego tam szukam, bo jeszcze nikt tam nie sprzątał i było brudno, ale szłam wzdłuż i patrzyłam na blat. W pewnym momencie zobaczyłam 6 zł, wzięłam do ręki, ale ten kelner powiedział, że to jego napiwek, więc oddałam mu, ale tylko 5 zł, złotówkę schowałam.
Przeszłam na lewa stronę, a tam zamiast lady był rząd krzewów i zaczęłam zbierać owoce, na początku myślałam, że to jeżyny, ale nie miały kolców i były aż w trzech kolorach, złotawym, czerwonym i bardzo ciemnym, a wiem, że tak jeżyna nie dojrzewa. To była morwa, zbieram ją w każdym gatunku, ale najwięcej miałam tych czarnych.