Restaurator Sting i deser za 23 zł – Zapis 459
Sen z 04.11.2022
Telefony mi wpadły do dziur w ziemi. Nowy do większej, a stary do mniejszej. Wyglądało to jak pozostałości po starych budowlach, albo jaskinie czy groty. Po prawej był koncert albo inne zbiorowisko ludzi. Widziałam nawet Joanne, ale chyba w końcu nie rozmawiałyśmy. Artur mi gdzieś też mignął, ale ten to już zupełnie oderwany, wiem że patrzył na mnie jak na zdjęcie. Założyłam moją tiulową spódnice.
Poszłam po Partnera powiedzieć mu o tych telefonach. Chciałam żeby pomógł mi je wyciągnąć. Teraz okazało się że to samochody niby mi wpadły w te podziemia.
Zaczęliśmy iść działką jak w Kolbuszowej. W miejscu gdzie teraz stoi starostwo. Tylko że czas był inny co najmniej lata 90′ bo nie było budynku i w miejscu gdzie jest teraźniejszy parking była ta jedna dziura z moim starym telefonem. Powiedziałam Partnerowi żeby zadzwonił. Podeszłam do dziury, ale chyba nic nie słyszałam, za to na dole widziałam jakieś dziecko, chyba w czerwonej kurtce. Stało przy prawej krawędzi i chyba nie mogło się wydostać. Partner zrobił się zniecierpliwiony.
Znaleźliśmy się w jakimś budynku, po prawej przy samej ścianie były schody które prowadziły do podziemnej restauracji. To była jakaś nowoczesna burgerownia, bo widziałam jak właściciel siedział przy stole z małym chłopcem i wesoło rozmawiał. Mały miał na talerzu placek lekko spieczonego drobno siekanego mięsa, reszta to jakieś dodatki. Za to Gość wyglądał jak Sting, taką miała tą twarz jak On. Tylko, że włosy były srebrne i mocno przylegające do czaszki. Zawołał kogoś i polecił przyjąć od nas zamówienie, bo oprócz moich najbliższych (męża i dzieci), tego dziecka i obsługi nikogo więcej nie było.
Podano nam startery, takie coś, cztery kawałki, jak suszony chleb czy mięso. Nie zapamiętałam smaku, ale od razu przestałam być głodna. Musieliśmy się szybko decydować, bo po wydaniu naszych dań Sting miał szybko jechać na samolot. Zaczęłam przeglądać kartę. Piękna była, z bardzo dobrego papieru i z wyrazistymi zdjęciami. Powiedziałam do Partnera że może tego burgera jak ma to dziecko, ale powiedziała że nie, bo w karcie jest tylko karkówka i rzeczywiście pokazał mi jej zdjęcie. Zaczęłam kartkować. Na początku były 2 zdjęcia deseru, cudowne pianki jak makaroniki biało-beżowo-różowe. Pomyślałam że będzie drogo, ale zobaczyłam cenę deseru, kosztował 23 zł
Stwierdziłam, że deser chyba mi wystarczy.
I wtedy przyszli pracownicy tego Stinga i powiedzieli że oba samochody są wyciągnięte z tych zapadlisk.