Pióra z Grobowca – Zapis 257
Sen z 16.07.2021
Chodziłam z Partnerem po jakiś dziwnych miejscach. Wyglądało to jak tyły zabudowań, piękne zielone tereny. Były tam takie dziwne konstrukcje z kamienia jak kurhany. Ludzie układali takie dziwne wieże ze skał, nie wiem do czego to miało służyć, ale na dwie takie weszłam. Widoki były piękne, niby to były okolice Jasła. Weszliśmy z partnerem w zabudowę i wyszliśmy na drodze. Znaleźliśmy się w moim nowym domu. Wybudowaliśmy drugi na cmentarzu w mojej rodzinnej miejscowości.
Dom jest cudowny, mały i funkcjonalny. Zorientowałam się że to mój jak wychodziłam z jakiegoś zebrania. Jacyś dziwni ludzie tam sobie zrobili, prawie same kobiety, wszystko w czapkach, a dwie w kapeluszach. Zwróciłam uwagę, bo pomyślałam że ja dzisiaj nie mam.
Poszłam do drzwi wyjściowych po buty i wtedy ktoś do mnie zagadał, chyba Brat. Zaczęłam mu opowiadać że super, że mamy ten nowy domek. Patrzyłam na Partnera i mówiłam że przez zimę go wykończymy i zamieszkamy, liczyłam że przytaknie i tak się stanie.
Kolega partnera chciał prognozę, podał mi książeczkę z rozpiską swoich danych. Patrze a tam: numerologia, tarot, runy i wiele wiele innych.
Zapytałam nawet: ktoś ci runy robił ??
Popatrzyłam na niego i powiedziałam że ja tylko opisze jaki On jest. Gębę miał zmęczoną, człowiek z problemami. To znowu pielęgniarka stanęła przy mnie i zrozumiałam że prognozę chce na pacjenta. Umieści to między diagnozami na karcie i będą brać pod uwagę na konsylium. Tu super, byłam zachwycona, bo wiedziałam że weryfikować będą mnie badania i analizy.
Położyłam się w pokoju tak że patrzyłam po linii swojego ciała na zewnątrz, obok cmentarza jest stadion (FAKT) więc mój bratanek brał na nim prysznic. Podszedł do jakieś rury w samych gaciach i zaczął się oblewać. Ciało miał idealne, jak młody bóg. Pomyślałam: kiedy go zrobił, aż do tego stopnia ??? jak ostatnio był jak kluseczka, (widziałam go rok temu). Zauważył mnie i pomachał ręką.
Patrzę !!! a jego dziewczyna obok mnie ubiera się do ślubu z dwiema druhnami. Miały jakieś satynowe chustki na szyjach i Ania robiła kokardkę, a jedna z druhen takie ślimaczki wchodzące za dekolt, cały czas „pracowały” z tymi chustkami.
Patrzę jestem na weselu, widzę piękną dekoracje z tiulu i czerwonych róż, cudowne, kameralne przyjecie. Widzę bratową i bratanice i myślę… nie zaprosili mnie ??. Patrzę i zastanawiam się gdzie to wesele jest, bo niby w tym moim domu realnie, ale to tylko widzę jak obraz.. chociaż taki że wszystkimi „D” wielowymiarowo i myślę czy to Paryż, czy Śląsk, bo chyba nie nasza miejscowość…
Wyszłam z domu popatrzeć jak daleko mam do grobów, stwierdziłam że ok. Podszedł Brat i mówi że ktoś tam coś wykopał, jakiś stary cmentarz, odkryli schodki i coś jakiś grób, strasznie stary, jak robili wykopy pod media.
Zaprowadził mnie w to miejsce. Jak spojrzałam w stronę klubu zobaczyłam że na drodze, ksiądz odprawia nabożeństwo, ale nie widziałam czy miał kogoś na mszy. Wykop szedł obok asfaltowej dróżki która łączyła cmentarz z Klubem. Patrzę, jest świeża poruszona ziemia. Coś tam z Włodzimierzem rozmawiam i zaczynam macać tą ziemie. On mówi że wszystko przysypali, żeby nie wstrzymali im robót.
Ja: spokojnie, coś mogło zostać na wierzchu, i macam i zaczęło się pojawiać mnóstwo żelastwa, jakieś zardzewiałe, części cholera wie czego. Szukałam, najbardziej chyba biżuterii, no bo co innego. Grzebie, a tu już grzebie, jak w rzeczach osobistych, tak jakby trzydrzwiowa szafa leżała na ziemi, a ja w niej.
Jakieś stare łachy, fatałaszki, szpargały. Znalazłam jakaś saszetkę, wyciągnęłam z niej sygnet, ale był niebieski z obwódką i wyglądał jak z tworzywa. Założyłam go na lewego Saturna, ale zdjęłam, bo stwierdziłam że nie pasuje do złotych obrączek, które po rodzicach noszę na prawym.
Cały czas grzebie i zastanawiam się czego jak tu tak szukam.
Nagle mam!!!! po lewej zobaczyłam pióra, od razu pomyślałam że to tych mi brakuje do kołnierza którego nie robię w rzeczywistości ( czyli w czasie czuwania), bo jeszcze nie mam wszystkich piór.
Mówię do Córki: daj reklamówkę. Ona że nie ma, ale nagle reklamówki są, pojawiły się same 3, wzięłam jedną i pakuję, delikatnie, żeby nie uszkodzić, ale pióra są w zadziwiającym stanie. Tak świeże jak te które mam w domu (w rzeczywistości). I opalizują jak pawie, ale też przypominają mi ptaka drapieżnego. powiedzmy Pawi Orzeł.
Patrzę, Córka też pakuje, ale jakieś buty. Pytam: No co ty, Będziesz w tym chodzić ?? Ona że tak, ja w drugiej reklamówce też mam jakieś buty (????)
ale wyciągnęłam jedną parę, takie zielononiebieskie, odłożyłam, bo z przodu były ładne, ale z boku nieforemne, a w środku całe zgniłe. Pomyślałam że wszystkie pewnie takie same, więc planowałam że w domu je spale, jak będą do niczego.
Buty wyglądały bardzo staro i raczej takie nie z naszych czasów, dziwne były po prostu. Podobne w sumie do tych wszystkich ubrań które gdzieś tam dostaje w snach, czy sobie wybieram.