Pawie oczy – Zapis 721
Sen z 25.03.2024
Schodziłam chyba z lekko pochyłego terenu i przez moment widziałam to jak ulice w Lipnicy. Tylko, że schodziłam idąc jakby strumieniem. Za mną biegły dwie Meksykanki. Ktoś do nich strzelał z prawej z broni palnej. Ja zdążyłam ukryć się w rowie za skrzyżowaniem. Tamte kobiety leżały martwe na brzegu strumienia. Chyba zabrałam broń, bo komuś wypadła. Nie jestem pewna, ale być może oddałam też strzały.
Znalazłam się w jakimś gospodarstwie u Kobiety. Mieliśmy przejść z Partnerem i Córką przez takie ogrodzenie jak siatka i iść dalej. Kobieta mnie jakoś cały czas zatrzymywała. Usiadłam więc u niej przy toaletce i zaczęłam malować sobie oczy.
Dziwnie to robiłam.
W dłoni miałam pędzelek jak malarski, a cienie też były jakieś kremowe jak akryl. Jak wymalowałam już lewe oko zaczęłam przyglądać się powiece. Na jej powierzani mieniły się kwiatowe ornamenty w kolorach pawich piór. Niczym najpiękniejsze hologramy. I to było niezwykłe, bo ja tylko przeciągnęłam pędzelkiem, a barwnik jak inteligentny sam ułożył się we wzory spotykane w naturze, na przykład, gdy mróz zdobi okna. Ale to było piękne.
Odwróciłam się do kobiety pokazać jak wyglądam.