Niebieskie Koło i Matrioszki – Zapis 253
Sen z 08.07.2021
Byłam w jakimś domu czy hotelu, znowu na wesele się wybieraliśmy. Siedziałam w długiej wannie, ale przygotowałam się za wcześnie, o jeden dzień, więc wyszłam się przejść. Jak wracałam po coś tam do pokoju musiałam przejść między ciasną metalową konstrukcją. To była maszyna, bo ubrudziłam rękę trochę smarem chyba.
Na zewnątrz ktoś chciał żeby zająć się chwilę dzieckiem. Miało leżeć na takiej przyczepce zapinanej do rower, ale jak zajrzałam pod pieluchę, to leżało ich tam kilkoro. Rozłożone jak Kukliboćki, rosyjskie matrioszki. Najmniejsze było wielkości sześciomiesięcznego płodu, najstarsze wyglądała jak kilkulatek.
Poszłam nad jakiś staw, jezioro, bo chciałam zrobić zdjęcia ptakom które widziałam na tafli.
Zejście było strasznie strome z żółtego piasku, ale zsunęłam się nawet sprytnie. Jak weszłam do wody to jakaś Laska popchnęła mnie głęboka wodę, ale okazało się że mam niebieskie kółko ratunkowe na sobie.!!!!
Jak zaczęłam z nim pływać!!!!!, (bo ja nie umiem pływać w ogóle), nie zrobiłam nawet zdjęcia, bo pływałam wszystkimi stylami i we wszystkich kierunkach. Najlepiej wychodziło mi pływanie tyłem wtedy rozwijałam prędkość jak motorówka. Robiłam takie zamachy tylko ramionami i ciało zanurzone było do pasa, sunęło jak jedwab na wietrze. Starałam się tylko nie zderzać z ludzi, bo w tym jeziorze było ich dosyć dużo. Podpłynęła moja znajoma Magda i pyta:
– Pokaż, co tam masz ?
Wszystkie pływające kobiety jakie wydziałam miały „motylki” na ramionach, ledwo utrzymywały się na powierzchni. Mówię:
– To gówno, nie będzie, najlepsze kółko.
Jak już popływałam i zaczęłam wychodzić, to okazało się że idę schodami w górę. Ta kobieta która mnie popchnęła, puściła mnie przed siebie, a jej siostra z innymi szła przede mną. Teraz skojarzyłam kto to jest, właśnie przez tą siostrę która układa kwiaty na Ołtarzu w kościele na wszystkie większe uroczystości w mojej rodzinnej miejscowości.
Znowu coś zakombinowała i zamknęła mi przed nosem podest po którym miałam dojść do drzwi. Zaczęłam wisieć na jednej ręce trzymając się krawędzi. Krzyknęłam do tej ” kwiaciarki” z przodu:
– Ej!!! Zobacz co ta twoja pojebana siostra robi.
Odwróciła się żeby mnie wciągnąć z koleżanką. Kalkulowałam czy aby mnie utrzymają i dadzą sobie radę, bo nie chciałam pociągnąć ich razem ze sobą na dół do tego jeziora.