Lotnisko w 22 Stopniu Lwa – Zapis 122
Sen z 27.07.2020 22 Stopień Lwa (??? to chyba lokalizacja).
Byłam na lotnisku, miałam już nadane bagaże, pojechały taką rynną czy kominem do góry. Ze mną leciały też inne osoby i te nasze walizki poszły na różne „gejty”, 8, 3 albo 9. Nie mogłam odczytać dokładnie, bo to było strasznie niewyraźne tłoczenie na takiej czarnej taśmie, przypominało mi to zamek szyfrowy w walizce. Zapytałam czy te walizki tak mogą same jechać tą rynną, ale ktoś powiedział, że jak są słabo opisane, to polecą innym zwykłym lotem, jeśli dobrze, to naszym samolotem. Poszłam w kierunku schodów, zamierzałam iść do hali odlotu, na początku niby wchodziłam do góry, ale później jakby w dół. Znalazłam się w podziemiach, w jakimś nocnym klubie chyba, chciałam wyjść, ale schody zanikały, kręciły się spiralnie, były coraz węższe i kończyły się ścianą, więc poszłam w głąb sali i wyszłam na skrzyżowaniu. Tam było coś z policją, jakaś stłuczka, ktoś zrobił taką ustawkę. Przeszłam skrzyżowanie, ale przyjechał Przemek, nie widziałam twarzy, ale wiedziałam, że to on i powiedział, żeby wsiadać, bo on mnie podrzuci do tego mojego „gejtu”, bo już było późno i mogłam spóźnić się na samolot. Usiadłam z tyłu za nim, włożyłam mu prawą rękę za kołnierz i dotknęłam delikatniej skóry na szyi, był gorący, dosłownie aż parzył!!! Zareagował na to, tak się ułożył jak ktoś, komu położymy lodowatą dłoń na karku, wyciągnął tą moją rękę zza ubrania i trzymał mnie już za nią cały czas i prowadził, delikatnie ale stanowczo, nie odwrócił się ani razu.
Text contgfgdfgdfgent