Linia intuicji i oficerskie buty – Zapis 25

Sen z 13.12.2019

Niewyraźny, ale przynajmniej cokolwiek już pamiętam, bo zeszłej nocy śniłam, ale ni w ząb nie mogę sobie przypomnieć, co. Byłam świadoma swojego męskiego atrybutu (penisa) albo go widziałam, bo w pamięci kołacze mi myśl, że leżę i ktoś mnie przygotowuje. Widziałam znowu kombinacje barw: biały, czerwony i czarny i mogło to być ubranie, bo zobaczyłam również sukienkę albo tunikę z takim fajnym kolorem, coś jak fuksja, czerwony zmieszany z błękitem, nadal ciemny czerwony, ale jak się ruszał, to mienił się na niebiesko z tą czerwienią jako bazą. Mignęły też minerały znowu, zapamiętałem ametyst, reszta mi umknęła jak zwykle i gdzieś przewinęła się czerwona zupa, zaczynam myśleć że to jest specjalność „alternatywy sennej”, 4 czy 5 raz mi ją serwują. Później mam już wyraźny obraz, byłam na weselu z grupą ludzi, towarzyszył mi partner (51/6), to był jakiś piękny kompleks hotelowy czy posiadłość prywatna, strzeżona, z takim zamkiem czy pałacem, chciałam już wracać, więc wsiadam do białej łady czy dużego fiata (bo z takim samochodem to skojarzyłam). Naciskam na przycisk na pilocie do bramy, żeby wyjechać, a tu ani ani. Przycisnęłam ten przycisk chyba za dużo razy, bo brama się zablokowała. Doszli do mnie znajomi (był tam też mój kolega prawnik) i mówią, żeby jeszcze nie jechać, bo państwo młodzi zapraszają do zamku na kawę.

No to idziemy grupką, w zamku był remont, bo jacyś faceci pracowali przy ścianach, a grube wesołe baby sprzątały, jak weszłam korytarzem, to w pokoju po prawej była podawana kawa, ale nie skorzystałam, bo patrzyłam na pokój po lewej z ekipą sprzątającą. Faceci pracowali pod sufitem przy takich ozdobach z drewna w ciemno-wiśniowym kolorze (podobne widziałam w jednym z krakowskich starych kościołów), a na jednej ze ścian była namalowana cegła i pomyślałam „kto teraz maluje cegłę na ścianie pokoju, teraz wszyscy układają”, błyszczało to jak lamperia i nad tą cegła było takie coś domalowane, ozdobnik z czerwonymi trójkątami, jak wzór etniczny, aztecki czy afrykański czy inny. Oni coś mówili do mnie, ale ja patrzyłam na tą ścianę.

Zobaczyła też otwartą dłoń, skierowaną do mnie palcami i linię intuicji tak grubą i wyraźną, że wyglądała jak półkole odciśnięte szklanką w cieście pierogowym, tylko że nie była taka regularna. To była lewa dłoń.

Sen z 14.12.2019

Mój partner (51/6) był na spotkaniu, ale z moimi znajomymi, i chyba coś się tam wydarzyło, bo później byliśmy na wspólnej imprezie i on się strasznie upił, pierwszy raz widziałam w ogóle kogoś pijanego we śnie. Podrywał albo był podrywany, cholera wie, był z moją koleżanką, która mieszka w Paryżu. Obściskiwał się z tą paryżanką na jednej z kanap, nie wiem, czy się żalił, czy szukał pocieszenia. Dziwnie się czułam, chyba zazdrość, upokorzenie i złość, ale nie wywołało to żadnych działań u mnie, by temu przeciwdziałać. Myślałam, że to żałosne, że On jest żałosny i słaby, że pękł. Uszkodził mój samochód, więc miałam jakiś zastępczy, ale był strasznie mały i wyglądał jak zabawka, zresztą, i tak się zepsuł, cały czas mi gasł. Warunki na drodze były ciężkie, widziałam rozjeżdżony śnieg i błoto, nie dało się jechać, byłam coraz bardziej wściekła, dodatkowo cały czas towarzyszyła mi ta jego laska. W sumie to poczułam ulgę, że nie muszę jechać tym rzęchem. Zobaczyłam też po prawej stronie zielone rośliny przy jakimś domu i to też było dziwne z tym śniegiem, ale śniegu już nie było, a domownicy zabezpieczali krzewy jakimś płynem, żeby nic im się nie stało przy niskich temperaturach.

Sen z 15.12.2019

Byłam w restauracji, przyszła kobieta z synem. Jej historia była dosyć smutna, bo ktoś ją wystawił na ślubnym kobiercu, chciała odsprzedać wódkę, którą zrobiła na swoje zaślubiny. Nie była do mnie przychylnie nastawiona, a syn i owszem. Zagadywał do mnie i mówił, że jestem piękna. Nie jestem pewna, ale to mógł mówić po ukraińsku albo białorusku. Wódka była ręcznie robiona, z tyłu na etykiecie był na nią przepis wraz z rysunkami. Owoce cytryn albo gruszek trzeba było wrzucić do jakiejś groty z wodą, tam to naciągało aromatem owoców  i filtrowało się ciśnieniem przez skały. Proces był długotrwały bez dostępu tlenu. Przedstawiały go cztery rysunki wraz z krótkimi opisami, odbywał się pod powierzchnią ziemi. Przyjęliśmy ten jej alkohol. Jak wyszła z biura, to ja zeszłam na dolny poziom zobaczyć, co się dzieje, i jak schodziłam po jasnych drewnianych schodach to na ostatnich stopniach specjalnie tupałam, żeby było mnie słychać, buty miałam chyba oficerskie na grubych podeszwach i podbite, bo był niesamowicie głośny dźwięk jak u dowódców na pokazach wojskowych. Wszyscy się odwrócili, a przy jednym stoliku nawet bili brawo. Przeszłam sale i wróciłam do koleżanek na górny poziom.

Na jednej z sal na górze było nabożeństwo. Widzieliśmy się nawzajem, bo była to otwarta przestrzeń. Ludzie zerkali na nas (w swoje prawo) z ławek. Przez chwilę nawet wygłupiałyśmy się, żeby ich rozpraszać, ale szybko zajęłyśmy się czymś innym.