Kryśka z kosą- Zapis 502
Sen z 21.02.2023
Byłam na otwartej przestrzeni, brałam udziałam w zawodach, czy czym. Przede mną było drzewo i mogła być to winorośl, ale wielka jak drzewo, a po prawej miałam aparaturę. Nie wiem co robiliśmy, tłum przyglądał się jak ja i Gość od drzewa coś majstrujemy przy aparaturze.
I jak tak patrzyłam, no to to jakoś skojarzyło mi się z przerobem wina i zapytałam gdzie mają destylator. Chciałam go zobaczyć, bo sama na żywo chce kupić miedziany alembik. Jakaś kobieta wskazała mi na budynek i że niby był schowany pod progiem ??
Schowany bo w Polsce jest nielegalna domowa destylacja. Jakoś kwiatowo się zrobiło.
Przeszłam, do góry na lewo i zaczęłam wchodzić pod górę. Zrobiło się przestrzenie, jak w Bieszczadach. Myślałam że jestem sama, więc puściłam wiatry, ale odwracając się zobaczyłam, że jednak ktoś za mną idzie w ubraniu w czerwono-czarne paski. Podbiegłam do przodu rozbawiona z myślą że może mnie nie rozpozna, albo weźmie to za inny odgłos. Na szczycie była podstawówka. W niej dyskoteka. Znalazłam się w jej podziemiach i przeszłam do takiego prostokątnego wyjścia jak silos. Na sobie miałam białą bluzkę w niebieskie ornamenty. To była moja bluzka, ale teraz za duża, stwierdziłam że schudłam cały rozmiar. Zapach rozgrzanych dziecięcych ciał aż przytykał. Kto był choć raz na dyskotece w podstawówce, wie co to za smród ;)))
Na wyjściu stała nauczycielka która pilnowała dyskoteki. Zapytała co tu robię. Odpowiedziałam, że jestem do jednego z dzieci. Liczyłam, że jest tu Kamila.
Zaraz za wyjściem pojawił się ten Gość od wina. Teraz miał ze sobą dwóch synów. Wzięłam go pod ramie z lewej strony i podprowadziłam do ranczo. Miał tam jakąś imprezę. Miło rozmawialiśmy i równoczesne gładziłam jego przedramię, tak zwyczajnie. Ale jego reakcja była nieadekwatna do gestu. Tak jakby starcowi dać najlepszą czekoladę, gdy on nigdy jej nie jadła, tylko o niej słyszał. Twarz mu pracowała, cała sieć emocji przepływała jak przez tęczowy hologram. Pierwszy raz coś takiego widziała.. Jak już się rozchodziliśmy zaczął mówić że jeden z synów jedzie do dentysty. Żartowałam że na NFZ to tylko do trójki refundacja, za resztę trzeba płacić.
I wtedy znalazłam się w samochodzie . Siedziałam na tyle z kolanami podsuniętymi pod brodę z prawej strony. Tył był przeszklony. Za samochodem stała Kryśka z kosą i stukałam mi w tą szybę w rytmie po dwa. Puk puk, Puk Puk….. Miałam na sobie czarną koronkową wiktoriańską suknię. Spódnice z trzech falban i falbanką na dekolcie, który przykrywała czarna koronka. Włosy ułożone w szeroki kok na górze, zgody ze stylistyką sukni.
I w chwili jak Krycha stukała, chyba z szoferki samochodu wyskoczyła moja teściowa z wrzaskiem. Przeganiała Kryśkę żeby nie stukała.
Stukanie kosy wybudziło mnie dokładnie o 5:41 22.02.2023