Jest nas czterech – Zapis 74

Sen z 19.04.2020

Jest nas czterech.

 

Sen z 20.04.2020

Widziałam jakieś jasnofioletowe pasy, jak wychodziły mi z głowy i szły do góry, wyglądało to jak roleta okienna, cześć opadała na dół i układała się jak welon. Później znalazłam się w szkole, była opustoszała. Wyjątkowo zorganizowano tam obchody moich urodzin. Było na nich może trzy osoby, był Marcin na pewno, bo śpiewał mi jakąś piosenkę, i to było bardzo miłe. Ale po jakimś czasie ktoś mówi, że to koniec, bo trzeba uciekać, jakaś kobieta do mnie mówi, dlaczego obchodzę urodziny? (jakaś Anka dzisiaj też obchodziła) i mówi że dzisiaj jest 08.07, a ja mam urodziny 08.08. Powiedziałam „dobra jest”. I tak jest wojna, to będzie z głowy z tymi urodzinami. Okazuje się, że muszę uciekać, ale brat mówi, żeby jeszcze spakować coś do jedzenia i że on ma takie wojskowe, niepsujące, więc pakuję do niebieskiego, pięknego plecaka z długimi frędzlami, te frędzle były fantastyczne jak grube, jedwabne, lśniące nici. Ale i tak największy problem miałam z majtkami (czyste majtki ważniejsze niż jedzenie i bezpieczeństwo), jak je zmienię, jak ucieknie w czasie wojny, i myślę, ile w tych, co mam na sobie, wytrzymam, dzień, dwa. Zapakowałam też trochę czystych ubrań do plecaka. Opiekowałam się też dzieckiem, i to dziecko było bardzo małe i takie nie do końca jak nasze niemowlaki, ale podobne i do tego płodu ze snu Korona – Zapis 67, i do tego z małego z sarkofagu Saturn Pan Czasu – Zapis 50, zmieniałam mu czapkę, bo zabierałam je na spacer.