JAROSŁAW – Zapis 959

Sen z 01.10.2025

 

Była w domu rodzinnym, w latach 90′. Wiem, bo ułożenie łóżek w pokoju gdzie umarła Matka było takie samo. Było ciemno i w pokoju ja spałam na jednym, a na drugim Matka. I przyszedł rzeszowski urzędnik i wlazł mi do łózka. Normanie się wgramolił. Bałam się, że matka się obudzi i będzie afera, więc mówię do niego. Przyjdź normalnie w dzień jak Człowiek. Coś tam pogadał, ale wstał i poszedł. Umówiliśmy się na jutro.

Zrobiło się jasno i zaczęłam się szykować na ten wyjazd do Rzeszowa. Wiem że bardzo się mu podobam więc chciałam pięknie wyglądać, ale nie miałam żadnych ładnych ubrań. Przegrzebałam wszystkie krzesła i całą szafę Matki i ja nie poznawałam tej odzieży. Niby była moja, ale na żywo jej nie kojarzę. I stara, zalatywała mi jakimś nieokreślonym czasem i nie potrafiłam ją umieścić na linii z jakiego okresu mogła pochodzić. Znalazłam nawet jakieś stare kosmetyki i portfel matki

I przyjechał List. Do mnie, w formacie A3. Ciężki, ale jak wzięłam go do rąk to od razu sobie przypominałam co w nim jest. Urząd Marszałkowski przysłał mi umowę do podpisania na bezzwrotną dotacje w kwocie 5 tysięcy. Jedynym warunkiem wywiązania się była moja deklaracja. Oświadczyłam się, że od pierwszego września pójdę do szkoły. I podszedł do mnie mój Brat i mówię że on też może się postarać, bo dają bez problemu. I wtedy zorientowałam się że przecież jest drugi września. A ja zapomniałam żeby się stawić na uczelni. Matka zaczęłam dogadywać że ze mną to tak zawsze, ale niczym się nie martwiłam. Zresztą brat jej wszedł w słowo. Powiedział że, Jola z bliźniakami też tak miała i dotacji nie cofnęli. Urzędnik był już w drodze, żeby mnie zabrać do Rzeszowa. Byłam pewna że mi pomoże z tą uczelnią. Wróciłam więc do szafy i tak stoję i mówię.

-No nie mam się w co ubrać, nie mam się w co ubrać.