Iskrzenie – Zapis 652
Sen z 04.01.2023
Byłam w domu rodzinnym, ale ten dom jakoś mi inaczej wyglądał. Miał więcej światła i to światło było inne. Trochę przypominało mi światło z New Jersey, ze względu na mnogość odbitych promieni, jak od Oceanu.
Robiłyśmy pranie z Córką. Ona wrzuciła pierwsza, bo miała tylko białe ubrania. Czekałam aż skończy i będę mogla wrzucić swoje w kolejności od białych do czarnych.
Pranie robiłyśmy w mojej starej łazience i we „frani”. Tak prałam 20 lat temu. Na wprost pralki była wanna, tam wypłukiwałam ubrania z proszku. Tylko że proszku nie było. Nie wiem w czym to było prawnie, ale struktura była jak krochmal. Coś takiego czułam na dłoniach, gładką i aksamitną wodną konsystencję.
Chciałam przesunąć pralkę i gniazdko zaczęło iskrzyć. Zawołałam Partnera, bo nie chciało żeby znowu poraził mnie prąd. Dobrze pamiętam ten przeszywający ból. Niby przyszedł, ale znalazłam się jak w prześwietnym krużganku czy pawilonie, w jakieś świątyni jak na dalekim wschodzie i nie wiem co się działo. Zapamiętałam tylko arkady i kolumny po prawej i światło, jakby słońce już minęło zenit i zaczęło schodzić. Po lewej były kamienne półki czy stopnie i schodziło się lekko w dół. Chyba stał tam mężczyzna.
I znowu znalazłam się w domu z tym praniem. Zawołałam Córkę, bo chciałam wrzucać już swoje. Chyba przeniosłam tą pralkę do kuchni, bo teraz stałam jak przy gniazdku w północno wschodnim rogu domu. Ale dalej iskrzyło i co tylko ruszyłam kablami, to sypał się snop niebieskich iskier.
Tylko że musiałam skończyć to pranie, więc obchodziłam się z urządzeniem ostrożnie.