Fornir – Zapis 351

Sen z 04.03.2022

 

Byłam u Serafinek, miałam pomóc im w wykopkach. Później chyba miały to u mnie odrobić.

Na środku podwórka stał regał z kuchni, zwykły prostokątny, bodajże z czterema półkami. Wyciągnęli go, bo malowali kuchnie czy co. Tych gratów chyba było więcej, jak barykada. Musiałam po nim przejść, żeby dostać się na drugą stronę. Za chwilę już wracałam i chciałam go obejść, ale Joanna mówi przechodź po nim. Boże jak to się trzęsło, Joanna siedziała okrakiem na nim na szczycie i patrzyła na mnie jak już trzymałam się górnej krawędzi.

Mówiła – Dasz radę.

A ja stojąc na szczycie trzęsłam się jak galareta, a ten regał cały ze mną. Miałam wrażenie że jest strasznie lichy, chociaż wyglądał jak solidny mebel. Próbowałam uspokoić oddech i zrównoważyć ciała, ale słabo mi to szło. Przygotowałam się do schodzenia tyłem, ale tak wczepiłam się rękami, że urwałam cokół i razem z nim spadła na tyłek. Najlepsze, wcale nie bolało.

Serafinka zszokowana – Trzeba było zeskoczyć!!!. Pomyślałam super, teraz mi to mówi.

Zaczęła lamentować, że Ojciec będzie się darł, znając starego Serafina miała rację. Powiedziałam że odkupię tą górną część, ale pojawili się jacyś Goście jak techniczni i zaczęli go oglądać i dotykać. Podeszłam bliżej, bo teraz dopiero zobaczyłam jaki ma kolor.

Jak stała na szczycie widziałam go w białym kolorze, wcześniej chyba też. Ale teraz zobaczyłam że krawędzie półek są oklejone zadziwiającym fornirem. Nigdy takiego nie widziała, był jak żywy. Jak tkanka. Niemożliwe że to było lite drzewo, bo w życiu by się tak nie chybotał pod moim ciężarem. Można było patrzeć w głąb. Fornir wielowymiarowy.