Czterdzieści – Zapis 405

Sen z 12.06.2022

 

Jechała z Partnerem i Córka zielonym busem. Chyba na jakąś wycieczkę. Była nas więcej osób, ale bus był dziwny. Tak te siedzenia były jakoś dziwnie ułożone. Córka miała jakąś zabawkę czy co ?.

Bus w końcu się zatrzymał na jakimś przystanku, miała postoju ze dwie godziny. Wyszliśmy pochodzić. Jak chcieliśmy wrócić do niego, to gdzieś odjechał.

Zaczęliśmy go szukać. Przeszliśmy przez strumień. Córka stanęła na kruchym kryształowym lodzie. Nie załamał się, bo zdążyłam z jakimś obcym Człowiekiem złapać ją i zniwelować jej ciężar.

Weszliśmy w tą stację, trochę to wyglądało jak ruiny. Busy stały gdzieś na samym końcu. Skręciliśmy w lewo, bo jakaś kobieta nas pokierowała. Ale zeszliśmy w dół do jakiejś pracowni. Okazało się że to jej córka. Patrząc na nią stwierdziłam, że Artystka. Zajmowała się chyba kowalstwem artystycznym. Tak to wyglądało. Chyba widziała mały piec hutniczy. Wyszliśmy znowu na górę i pojawił się żołnierz z naszego busa. Powiedział że wszystkich zbiera już do busa, czy jak.

Żołnierza nie kojarzyłam jak z nami jechał. Ale popatrzyłam na Partnera i kapnęłam się dlaczego On do nas mówił. Partner miała na brodzie wymalowany bilet. Wyglądało to jak oś główna z podziałkami. Podziałki układały się falowo, od środka najdłuższe stopniowo zmniejszały wartość schodząc w stronę ucha, na dole były jakieś znaki, albo liczby. Ale nie doczytałam, bo miała to narysowane do góry nogami. ( Widziałam 3 jak E) Wtedy wiedziałam, że wszyscy mamy te bilety namalowane na brodach.

I wszyscy widzą gdzie jedziemy.

Zaczęliśmy iść, razem z jakimiś ludźmi. Zobaczyłam moja kicię jak biegnie, była świeżo wykocona i cała mokra po porodzie. Przede mną z prawej szła na przykład taka para.

Gość miała rozpiętą koszulę i  z prawej przyrośnięty embrion do klaty. Dokładnie widziałam zarys małego płodu, może wielkości mojej dłoni. Tak jakby nie miała macicy, ale jakoś go spłodził i nosił tak na wierzchu żeby wszyscy widzieli. Musiał być też gruby, bo widziałam jego wiszący lewy cycek. Tak ten cycek wisiał !! jak flak. I brodawkę miała taką typowo męską, nie do karmienia. Ciężka było się dopatrzeć sutka. Ale szedł z nią dumie na wierzchu i dyndał. 

Zachciało mi się pić. Bus miała jechać dopiero o 13:20, był jeszcze czas. W spodniach w tylnych kieszeniach miałam jakieś saszetki jak gastronomiczny cukier.

Mówię do córki: Chodź, pójdziemy na herbatę.

Weszłyśmy do restauracji jak karczma. Było tam dużo ludzi, same stare baby. Chciałam jakoś przejść i zamówić, ale stół zastawiał przejście. Jednak właścicielka mnie zawołała, weszłam do nie niej, tak jak za bar. Stała przy czymś, jak chlebowy piec. Poprosiłam o wrzątek, bo miałam te saszetki. Ale ona z uśmiechem zrobiła mi dwie herbaty. Sięgnęłam do tyłu i złapałam sznury kamieni które nosze na żywo już ze trzy lata. Wymacała saszetki, pomyślałam że nie mam pieniędzy, a ona zrobiła te herbaty. I tak z głupa zapytałam ile płace.

Pierwszy raz to niedosłyszałam, albo nie uwierzyłam. Zapytałam jeszcze raz i ta powiedziała głośniej – Czterdzieści. Zapytałam – ILEEEEE !!!???? A Właścicielka do mnie że to jeszcze nic, bo nie byłam u niej pierwszego maja.

Powiedziałam do Córki wychodzimy i nie czekając co powie poszłyśmy do Partnera .