Bukiet 50-ciu czerwonych róż – Zapis 59
Sen z 26.03.2020
Miałam remont w garażu, przyszedł robotnik i kazałam mu obić ściany od wewnątrz jakąś płytą, a na sufit położyć drewniane, okrągłe bale, ale powiedział, że obije tylko ściany, wiec się zgodziłam i wróciłam do domu.
W domu była impreza, nie było dużo osób, ale co chwilę miałam „zasraną” łazienkę, musiałam ją sprzątać chyba ze trzy razy, gówna czuć nie było, ale płytki były brudne i toaleta i zaczynało mnie to wkurzać. Podejrzewam, że to ten robotnik tak mi paskudził. Na imprezie było dwóch moich wykładowców z Akademii i później jak już się rozjechali, to rozmawiałam z Wojtkiem przez telefon i powiedział, że kupił i wysłał mi bukiet z 50-ciu czerwonych Róż
(Wojtek to wykładowca z snu „Sokół i zmanipulowani Zombi – Zapis 38” z 23.01. a drugi wykładowca to Roman ze snu „Mistrz przynosi Artefakt – Zapis 12”, sen z 13.09.) Boże, jaka ja byłam szczęśliwa z tego powodu, trochę się zaniepokoiłam, bo pomyślałam, że to duży wydatek dla Wojtka, ale ogromnie byłam szczęśliwa, bukiet z 50-ciu róż to najwyższe szczęście dla mnie było.
Poszłam do domu bratowej, jakieś małe dziecko spało, bo telewizor był bez fonii, a leciał jakiś film. Na poręczy krzesła wisiała reklamówka z flakonami perfum, jedna butelka była wielka, chyba litrowa, biała kwadratowa, jak butelka do wódy, a na stole druga reklamówka z podkładami do twarzy, otworzyłam jeden i zaczęłam gładzić taką kulkę kosmetyku, to było złoto jak rozświetlasz. Podkład rozsmarowałam na ręce, a bratowa i jej siostra mówią, że to jest do zębów, żeby wybielać. Popatrzyłam na nie z powątpiewaniem, ale ok, nabrała kosmetyku na palec i wcieram w zęby, najpierw w przednie, później w te po lewej, a na końcu w te po prawej. Zobaczyłam, że po prawej mam lustro na ścianie, podeszłam i zaczęłam się przeglądać, czy wybieliło te zęby, ale one były w kolorze podkładu i dopiero na krawędziach zaczynały się bielić, widocznie trzeba było dłużej poczekać.
(Wojtek to wykładowca z snu „Sokół i zmanipulowani Zombi – Zapis 38” z 23.01. a drugi wykładowca to Roman ze snu „Mistrz przynosi Artefakt – Zapis 12”, sen z 13.09.) Boże, jaka ja byłam szczęśliwa z tego powodu, trochę się zaniepokoiłam, bo pomyślałam, że to duży wydatek dla Wojtka, ale ogromnie byłam szczęśliwa, bukiet z 50-ciu róż to najwyższe szczęście dla mnie było.
Poszłam do domu bratowej, jakieś małe dziecko spało, bo telewizor był bez fonii, a leciał jakiś film. Na poręczy krzesła wisiała reklamówka z flakonami perfum, jedna butelka była wielka, chyba litrowa, biała kwadratowa, jak butelka do wódy, a na stole druga reklamówka z podkładami do twarzy, otworzyłam jeden i zaczęłam gładzić taką kulkę kosmetyku, to było złoto jak rozświetlasz. Podkład rozsmarowałam na ręce, a bratowa i jej siostra mówią, że to jest do zębów, żeby wybielać. Popatrzyłam na nie z powątpiewaniem, ale ok, nabrała kosmetyku na palec i wcieram w zęby, najpierw w przednie, później w te po lewej, a na końcu w te po prawej. Zobaczyłam, że po prawej mam lustro na ścianie, podeszłam i zaczęłam się przeglądać, czy wybieliło te zęby, ale one były w kolorze podkładu i dopiero na krawędziach zaczynały się bielić, widocznie trzeba było dłużej poczekać.
Znalazłam się na wiejskiej drodze, było pusto i niesamowicie spokojnie, szłam do mojej podstawówki, nikt oprócz mnie nie szedł na lekcje, chociaż już dochodziła ósma, trochę to było dziwne, ale szłam sobie spokojnie, bo było mi niesamowicie przyjemnie.