Wpis w Wikipedii – Zapis 126

Sen z 07.08.2020 ( pobudka 2:28, 08.08)

Byłam w swoim ogrodzie, zobaczyłam że cały horyzont na południowym-wschodzie zasnuł się burzowymi chmurami. Niesamowicie był to piękny widok, apokaliptyczny. Nawet miałam jakiegoś fotografa przy stawie, który leżał w trawie i fotografował to zjawisko. Pomyślałam, że też zrobię sobie zdjęcie, ale stwierdziłam, że moje kwiaty są ważniejsze. Zaczęłam wnosić je do domu, przy stole siedziały moje dzieci, krzyknęłam żeby mi pomogły, bo tych doniczek miałam całkiem sporo.

 

Znalazłam się w pociągu, podróżowałam z bratową. Jak dojechałyśmy na stację docelową, podstawiono nam autobus, który miał nas dowieźć do samolotu. Wsiadłyśmy do pierwszego, reszta czekała na następne. W autobusie nie było dużo ludzi, siedziałyśmy z tyłu. Miałam w ręku taką, małą torbę podróżną, prawie pustą, był w niej mój rudy kot Pipi. Ogon mu wystawał, więc wsadziłam głębiej i domknęłam zamek, żeby mi przypadkiem nie wyskoczył. Ktoś chyba się nawet zaśmiał, że kota wiozę w torbie. Przez okno autobusu, jak jechaliśmy przez stadion sportowy, widziałam scenę koncertową, na niej stała kobieta. Na scenie było coś, co skojarzyłam z puszką do piwa, ułożone w taki dziwny półkolisty wzór.

Zobaczyłam wpis o sobie w Wikipedii. Mówił, że pomimo tego, ze teraz słabo sobie radzę, byłam najlepiej wykwalifikowanym językowo MNICHEM. Powiedziałam do kogoś, że język hinduski jest najpiękniejszym językiem na ziemi. Chociaż jak to mówiłam, to miałam chwile zawahania, ale tak w końcu powiedziałam.

 

Zobaczyłam też najpiękniejsze oczy, jakie można sobie wyobrazić. W kształcie półksiężyców, obramowane gęstą firaną rzęs, ułożone jak przy uśmiechu i dobrych intencjach. Ciemne, głębokie, południowe, fascynujące.