Mucha – Zapis 958

Sen z 28.09.2025

 

Byłam w Rzeszowie na jakiej imprezie. Wiem bo mignął mi Jarek i Ewa, zestaw rzeszowskich urzędników. Impreza miała charakter dożynkowy czyli znowu zabawa dla gawiedzi. Po chwili wsiadłam do samochodu, bo zadzwoniła Bratowa i miałam się z nią spotkać przy biedronce. Podała nawet adres, ale już sobie nie przypomnę. Miałam dolary, zastawiałam się czy jest tam kantor, bo pasowało mi rozmienić.

Wjechałam na kocie łby i pomyślałam że jestem gdzieś przy zamku Lubomirskich. Chciałam skrócić odbijając w prawo ale robotnicy robili coś przy nawierzchni. Krzyczeli do kierowców malowanie, malowanie. I chlapali mokrym piaskiem. Wiem, bo miałam otwarte okno i mnie chlapnęli. Siedziałam wtedy z prawej strony i kierowałam. Chciałam jeszcze spróbować na prosto, pod górę, ale droga się kończyła, nie chciałam uszkodzić auta jadąc po krawężnikach.

Zawróciłam i zaczęłam iść przez pole. Ktoś zasiał na nim poplon który kwitł w kolorze jasnego błękitu zmieszanego z fioletem. Nie wiem co to za roślina, ale zobaczyłam na niej pszczoły czy osę. W związku z tym zerwałam trzy najpiękniej obsypane kwiatuszkami by w domu poszukać w sieci co to za roślina. Na  żywo muszę zasiać swoim pszczołom coś na wiosnę i nie mam pomysłu co zmieszać z facelią.

Jak wkładałam do kieszonki rośliny to w torebce miałam całe mnóstwo kwitnących ziół. Tak jakbym zrywała wszystko, co znam czy nie znam, ale z zamiarem dowiedzenia się wykorzystania.

Doszłam do wysokiego budynku. Przed nim stało takie krzesło jak trasowe z plastikowego ratanu. Weszłam do środka i do pokoju po prawej. Wcześniej wzięłam chyba dokumenty, ale tu zaglądnęłam. I myślałam że pokój jest pusty. Podeszłam do dolnej szafki w samym rogu. Była zamykana na „klika”. Nie mógł zaskoczyć. I nie wiem czy wyciągnęłam czy włożyłam. Nie zamknęłam jej w każdym razie, bo z głębi pokoju wyłoniła się głowa urzędniczki. Też coś układa i to był jej głos. Wyszłam szybko i znowu zobaczyłam ten ratan.

Na szczycie siedziała Mucha. Olbrzymia, lśniąca z żółtymi oczami, wyjątkowo pięknie”skrojona” wielkości dłoni dorosłego mężczyzny. Siedział i patrzyła więc sięgnęłam po telefon żeby ją nagrać i sprawdzić co to za gatunek. I wtedy jakieś małe chyba na mnie siadło i telefon mi wypadł.

Wtedy też w tafli zobaczyłam jak wyglądam. Pierwsze! miałam strasznie dziwne kciuki. To nimi trzymałam telefon. Były ogromne i plaskate jak przyssawki z wielkimi paznokciami. Mignęłam mi myśl „jak ten telefon szczytuje odcisk z tego plaskacza na pól ekranu”. Ja widziałam takie palce w śnie, chyba raz. Miał je ksiądz Dawid” a podobne w naturze są przy „palcach dobosza” ale tylko podobne. Bo tu płytka jest płasko przylegająca, a „dobosz” ją mocno zaokrągla. Miałam włosy blond i mocno zaokrąglone usta jak po botoksie albo klown. I twarz była jak u młodej kobiety, ale podobnie trochę jak wczoraj widziałam się w lustrach w sklepie.

Podniosłam telefon i wróciłam do nagrywania, niestety duża już odleciała, ale cały ratan był zasnuty małymi muchami. Były jak rójka, i w sumie wprawne oko mogło je pomylić z pszczołami, ale to były zwykłe muchy. Na szczycie grupa większych, a im niżej tym mniejsze w niepozaliczanej ilości.