Duszanizm – Zapis 956

Sen z 25.09.2025

 

Byłam z koleżankami w jakimś omu i miałam z jedną jechać do Rzeszowa na wieczór panieński czy jak, ale pojawił się Partner i poszliśmy na Dolną. Stanęliśmy przed domem Brodacza. Brodacz usunął całe tuje z ogrodzenia i pokazał stare wejście do domu. Wyglądała jak z czasów wojny albo wcześniej. Ścieżka z kruszącą się zaprawą, uszczerbane schodki. Zardzewiała pergola nad bramką i tarasem. Staliśmy i nie wiem, czy mieliśmy wejść czy nie bo, Brodacz coś niby odkrył.

I jak tylko to pomyślałam z domu wyszła jego żona. Blondynka w krótkich włosach jak Mia i zapytałam czy chce zobaczyć fundament. Byłam zachwycona, a ona mówiła że odkopali i też była podekscytowana tym odkryciem. Wzięła mnie za lewą rękę i zaczęła prowadzić w mroku.

Na początku myślałam że do domu, ale fundament była za domem w dalszej części posesji.  I tak idziemy i ja ją pamiętam z, jak przychodziła do baru, do mojej roboty i patrzę na jej kciuk i wskazujący. I ona mówi, że wcześniej jakoś go tak ssała, że wyssała do kości, ale z czasem jakoś to zarosło. Tylko że ja chyba dalej widziała to jak paliczki, tylko że przez chwile.

I ona powiedziałam do mnie takie zdanie:

– Cenię Twój Duszanizm.

Tylko ten „duszanizm” inaczej najpierw wybrzmiał. Nie zrozumiałam, więc powtórzyła i za drugim razem tak to usłyszałam.

I tak idziemy i nagle coś czuje, niby mam poczucie ruchu, ale nie mam. I tak wyostrzam wzrok. I patrzę i mówię do niej.

– Słuchaj, My leżymy nie idziemy.

I czuje ciężar na nogach. I patrzę, coś tam mam. Zaczęłam mówić: Zejdź mi z nóg, ale takim głosem że nie można go opisać jako głos. Słowa nie miały dźwięku, mimo że mówiłam, powietrze tak jakby obeszło struny głosowe, bądź poruszyło tylko wybiórczo ich część i utworzyło coś na wzór szumu tubalnego. Nigdy we śnie nie słyszałam takiego głosu, a tym bardziej go nie wydawałam. To coś na moich nogach ewidentnie mnie rozumiało, bo zaczęło się kulić. Więc złapałam to jak za sierść i zrobiło się jasno.

W rękach miałam larwę, wyglądała jak gąsienica motylowa. Długość ze trzydzieści cm i waga do kilograma. Całe ciało w jasnoróżowej barwie z turkusowymi plamkami, bez włosów i śluzów, suche. Zamiast odnóży, miało aparaty jak przyssawki do wpięcia się w żywiciela. Jak to podniosłam momentalnie zmienił mi się głos, mówiłam już tak jak teraz, dźwięcznie. Postanowiłam to odrzucić, nie robić mu krzywdy z tego względu, że to mnie rozumiało na jakimś pierwotnym poziomie. Myślę że, ze względu na ten wcześniejszy bez strunowy głos. Nie mam pojęcia co to było.