Wyspa – Zapis 850
Sen z 27.12.2024
Nie wiem gdzie byłam. Wyglądało to jak rozległe pola. Coś pośród nich było, ale nie wiem czy uprawy czy osiedle. Jechałam z rodziną terenowym samochodem. Prowadziła matka i z tyłu było chyba dwóch synów. I w sumie ja to nie wiem gdzie jechałam, czy z przodu czy z tyłu, nie potrafię nazwać.
Skręciliśmy w lewo, bo coś tam było za ścianą lasu i zaczęliśmy to chyba oblatywać jak dronem, bo przez chwile patrzyłam jak z tej perspektywy.
To było jak wyspa, a na tej wyspie dom pośrodku wszystkiego. Ktoś zrobił sobie taką miniaturę, bo przy oblocie widziałam coś jak świątynie, cmentarze, góry, ogrody, rezerwaty, stepy, palmy, połacie wulkaniczne. Dosłownie wszystkiego po kawału.
Ja chciałam to zwiedzić i zaczęliśmy wjeżdżać po okręgu. Droga była wysypana chyba białym żwirem. Las też się zmieniał, tak jakby był sosnowy, to znowu inny prześwietlony. I zrobiło się przy trzecim podjeździe strasznie stromo, tak że kobieta dodała cały gaz, a nas w trójkę zbiło na tyle samochodu. Jechaliśmy PRZZ chwile pionowo do góry.
Dojechaliśmy do bramy i z tyłu z lasu wyszła Córka z aparatem fotograficznym, jakimś starym bo miała pasek na szyi i wyglądał jak kodak w czarnym pokrowcu jak w latach 80′. Na początku myślałam że to żona, ale później wyszło że Córka. Pokazała kobiecie że ma z synami odjechać, a mnie kazałam wejść do środka.
Zaprosiła mnie do stołu, stał na środku jak w oranżerii albo Koloseum. Prześwietlone to było i musieliśmy mieć szklany dach albo mnóstwo okien nad sobą, bo światło mi sugerowało że tak jest. Ten snop światła i to jak drgało. Musiało być piętro, ale go nie dostrzegłam, chociaż mam wrażenie że były schody ozdobione palmami, jak w palmiarni.
Powiedziała, że Ojciec zaraz przyjdzie. Do stołu dołączyli też jacyś mężczyźni, ale szczegółów nie zapamiętałam. Za to ją dobrze widziałam, była starsza ode mnie, ciemne włosy do podbródka, ciemne oczy, pulchna, uroda taka południowa, rumuńska lub włoska. Musiałam ją już gdzieś widzieć, minimalnie przypominała mi Zośkę, ale tylko minimalnie.