Drzewo sandałowe – Zapis 821

Sen z 02.11.2024

 

Byłam w Paryżu w domu Dariusza. W sali konferencyjnej zostawiłam swoje ubrania do prania w piątek. Zostawiałam, bo myslałam że przyjdę w poniedziałek i to zabiorę, ale coś mi wypadło. Wiem bo opowiadałam to komuś. To moje pranie leżało przy stole rzucone gdy Dariusz prowadził konferencje. Były to dżinsy z majtkami, sukienka, jeszcze jedne majtki i jakaś chusta czy szal.

Dom Dariusza był wyjątkowo przestrzenny i podzielony na różne sekcje. Śluzy były w kolorze turkusowym, trochę jak izolatory szpitalne to wyglądało. Przeszłam z Córką do jednego z pokoi i chciałam to swoje prać. Ale patrzę, a to jakiś magazyn. Drugi Dariusz tu sobie zrobił. Sprowadzał ubrania i później to sprzedawał w Polsce. Wszystko białe albo czarne, koronkowe i obszyte przezroczystymi niewidocznymi cekinami. Tak że wszystko lśniło przy najmniejszym ruchu. Wpadło mi do głowy, że mogę to zakładać i reklamować. Ale wszystko co wzięłam do rąk odłożyłam z powrotem na stosy. Zdecydowanie wole swoje ubrania w kwiaty.

Wyszłyśmy z Córką na ulice. Córka pilnowała takich boksów czy paczek. Chciałam to włożyć do samochodu i przyjechał Dariusz. Wysiedli z żoną z auta, ale zaczął kierować się w moją stronę sam. Podszedł i zaczęliśmy się witać. Wykonał ruch jak do pocałunku w usta, ale ja w ostatniej chwili skręciłam głowę, tak że tylko musnęłam jego usta i pocałowałam go w prawy policzek. Nie chciałam całować się z nim przy jego żonie. Zresztą twarz miała zgoloną na zero i albo to było podrażnienie po goleniu albo miał egzemę. Miał takie dziwne wykwity na skórze i dlatego nie chciałam mieć kontaktu z jego płynami. Dariusz była cały zlany perfumami. Odsunęłam go i zaczęłam wymieniać główne nuty. Tej pierwszej nie pamiętam, ale drugą już tak. Słowo wyszło z moich ust po obrazie który zobaczyłam przy zapachu. Dariusz pachniał jak drzewo sandałowe. Patrzyła na mnie zdziwiony jakby sam nie rozumiał że nim pachnie, czy nie dowierzał, że mogłam rozpoznać jego główny składnik. Wsiadł do auta i pojechali.

Ja z Córką zaczęłam pakować te boksy. Okazało się, że w tym czasie jeden stał na jakiś schodkach i przechodnie nas okradli. Z całego boska została pognieciona butelka po pepsi i dwie puszki piwa. Zła byłam, powiedziałam że do końca tygodnie żadnej pepsi jej nie kupie, jak nie umiała pilnować to teraz odwykówka.