Szkoła jasnowidzenia. – Zapis 21
Sen z 15.11.2019
Byłam na jakimś zjeździe, wykładach. Było nas z 20 osób i chyba to dotyczyło jasnowidzenia, ale nie było serdecznej atmosfery, raczej każdy się boczył na każdego. Wiek osób to 20-35 lat, młodzi. Zapytałam jednego gościa o sprawdzalność, powiedział że ma 90 %, ale szybko poprawił na 70% i powiedział, że nikt nie ma stuprocentowej, ale trochę się wahał, jak to mówił, zobaczyłam w jego oczach, że wcale nie jest tego pewien.
Później poszłam do toalety, bo musiałam zrobić przysłowiową „kupę”, ale jak kończyłam, to zobaczyłam, że robię to przy otwartych drzwiach i w dodatku wychodzących na salę wykładową, ale nie przejęłam się, bo już weszły następne 2 młode kobiety i musiałam wyjść i zrobić im miejsce. Tam po prostu przy takiej czynności nie zamykano drzwi. Usiadłam w ławce, wykładowca prowadził zadanie, polegało na tym, że ktoś mówił wyraz i trzeba było powiedzieć, co to jest. Kobieta z lewej coś do mnie powiedziała, ale szeptem, zapytałam głośno „cooo?”. To ona już donośnym głosem mówi „pamelki”, ja – „pamelki???”. Wstałam i mówię: „część urządzenia w ruchu ciągłym obrotowym, wirnik bądź łopatki”. Wszyscy na mnie oczy ze zdziwieniem, więc odpowiedziałam „no co, słyszę pracę silnika w tle”, wtedy z tyłu też wstała młoda kobieta i powiedziała „ja też słyszę pracę silnika”.
Sen z 18.11.2019
Jestem w ciąży, może 3 miesiąc, jeszcze pomyślałam, że jak to możliwe, przecież mam 40 lat, byłam ubrana w powłóczystą, muślinową suknię, bo jak siadałam na jakimś murku, to podwinęłam ją kilkakrotnie, żeby podłożyć sobie pod pośladki, była z pięknej cienkiej tkaniny, białokremowa jak dla księżniczki.
Sen z 19.11.2019
Rozmawiałam z kobietami o fizyce i prawach, że są inne. Ale nie pamiętam dokładnie tej dyskusji, było nas tylko taka mała grupka.
Sen z 20.11.2019
Jechałam białym motorem do wypadku, dwa białe busy dostawcze zjechały do rowu i trzeba było tam pomóc. Tylko że jechałam bez kasku i zwróciło to moją uwagę, że jednak powinnam go mieć. Kierownicą w zasadzie nie można było kierować (skręt możliwy tylko na parę cm), przekonałam się, gdy z naprzeciwka nadjeżdżał biały tir. Chciałam ostro skręcić, bo droga była wąska, ale nie mogłam i myślę „no pięknie, ciekawe, jak się z nim minę”, ale w sumie to ten motor całkiem dobrze jechał i ładnie się minął z tym tirem, wręcz idealnie, prawdopodobnie był bardziej zaawansowany od tego, co znam z mojej rzeczywistości. Później byłam z ludźmi i towarzyszyła mi córka (12/3), chciała mi coś pokazać, jakieś cudo na „bagnach”, tak stwierdziłam, bo ziemia była o konsystencji mąki ziemniaczanej, jak się szybko po niej szło, to ok, jak się zatrzymywałeś, to nogi zapadały się właśnie jak w mokrej skrobi. Weszłam do jakieś piwnicy, ale wyglądała jak gabinet lekarski. Jakaś kobieta robiła usg niemowlakowi z ogromnym brzuchem pokrytym prześwitującymi żyłami i wychudzonym ciałkiem, miał jeszcze zalążki drugich uszu poniżej tych normalnie wykształconych i lekarka pokazywała coś na klatce piersiowej (pod żebrami) po prawej stronie. Usg nie pokazywało takiego obrazu jaki znam, tylko było to mnóstwo okręgów z podziałką na odcinki i oznaczeniem numerycznym wewnątrz tej skali (jak koła zębate zachodzące na siebie), w miarę jak lekarka ruszała sondą, to okręgi też się poruszały, jak zatrzymywała sondę, to dawały wynik, ale w liczbach, a nie w obrazie. Jakaś baba głośno mówiła, że ona go uratowała, ja zła, złapałam ją mocno za ramię i mówię „kto się teraz tym zaopiekuje”, a ona warknęła, że nie ma czasu. Byłam zła na nią, że liczyło się dla niej tylko, żeby uratować i od tego odcinać kupony, a niemowlak niech cierpi i powoli umiera.